Więc tak,kupiłem ,,igłę'' rovera,przejechałem moze 350km tym egzemplazem,ma 130tyś km i jest naprawdę w stanie bdb... Jest on zasilany LPG,ale moze przejechałem na gazie 10km,poprzedni właściciel tez dawno na gazie nie jeździł,wgl samochod dawno nie jeżdzony. Trasę 250km przejechał super,przy kupnie odpalił ,,od strzała''. Na autostradzie jechałem max 130km,nie katowałem,nawet do odciny nie był brany,chciałem mieć samochod do jazdy a nie do katu... Kolejne dni a poldek coraz cięzej odpalał,trzeba było dać lekko gazu i załapał,albo popąpować nogą (to też pomagało),az nagle odpaliłem,wyjechałem z garażu i juz nie odpalił
kręciłem go trochę a on nic,totalnie nic,czasem coś tam łapał ale nie odalił. Odkręciłem korek od zbiorniczka a tam buchneło powietrze,pomyślałem ze podczas jazdy sie raz zagrzał,moze to od tego,dolałem płynu i dalej kręciłem trochę i nic. Dziś stał z 3 dni w garażu i znowu odkręciłem korek a tam buchło i z 0,5l płynu się wylało... Na gazie tez nie odpala. Powiem tyle ze wcześniej jeździł super,miał moc a z dnia na dzień uszczelka by padła?
Czemu ja mam takie szczęście do tych szesnach,borewicz 1.5 nigdy mnie nie zawiodł,zawsze odpala od strzału
Pomocy.