Cześć,
W moim zgniłku z 1.6 OHV mam problem z niedawno wymienionym łożyskiem oporowym.
Sprawa wyglądała tak, łożysko wymienione rok temu posypało się 3-4 miesiące wstecz, pomyślałem, że winą było bezmarkowe dziadostwo, kupione za 20zł. Miało być wymienione w pobliskim warsztacie, ale mechanicy zostali odwiezieni na sygnale na detoks
, więc musiałem zakładać skrzynię sam z właścicielem nagle upadłego zakładu, który niestety w ogóle na sprawie nie znał. Wrzuciliśmy nowe łożysko LUK-a, skręciliśmy wszystko, działało. Po dwóch tygodniach pojawił się jazgot, mniej więcej podobny do naciniania szlifierką blachy. Po jakimś czasie ucichł i tak jeździłem, teraz znowu się pojawił - trochę głośniejszy. Auto normalnie jeździ, sprzęgło jest trochę zero-jedynkowe, ale takie było zawsze. Jazgot pojawia się, kiedy pedał sprzęgła jest w połowie, oraz na dwójce, podczas przyśpieszania w okolicy 2,2 tyś obrotów. Jak myślicie, co mogłem skopać? Zniszczony docisk? Łapa? Trzeba to już zrobić, czy jest szansa, że pojeździ jeszcze kilka miesięcy? Nie ukrywam, że niedługo chcę pojechać w trasę, a nie mam możliwości zajrzenia do skrzyni - brak dostępu do kanału.