Materiał głowicy tego silnika jest nieco inny niż czapki na wałki. Czapka ma inny skład, jest nieco bardziej miękka, wszak to na nią naciskają wałki poprzez sprężyny zaworowe. Da się to zobaczyć gołym okiem po porządnym wypraniu głowicy, ja to robiłem w zmywarce. Po umyciu czapka ma nieco ciemniejszy kolor niż materiał głowicy. W tym silniku jest problematyczne smarowanie wałków i zasilanie popychaczy, które bardzo często zawodzi, przez co silniki stukają na rozrządzie. Niestety, czapka wałków nakładana jest na głowicę na "żywca" i nie ma tam żadnych uszczelek, a do tego kanały olejowe są otwarte i jakakolwiek, nawet minimalna nieszczelność powoduje upośledzenie smarowania wałków i zasilania popychaczy, co skutkuje znanym w tych silnikach, stukiem popychaczy. Jeśli nie chce się tego przerabiać, to czoło górne głowicy i powierzchnia styku czapki wałków musi być idealna, co do mikrona. W praktyce po paru latach pracy wszystkie te elementy wichrują się i jak ktoś chce to dobrze złożyć, kłania się docieranie obu powierzchni do uzyskania perfekcyjnej dokładności i łączenie elementów za użyciem dedykowanych "płynnych uszczelek" czyli szczeliw, zastępujących klasyczne, tu nieprzewidziane przez konstruktorów, uszczelki. Ja to w swoim Poldoroverze robiłem poprzez docieranie powierzchni papierem ściernym nr 1000 na mokro (płyn do naczyń) i za pośrednictwem wzorca płaskości w postaci płaskiej strony soczewki z reflektora kolejowego, średnica około 15 cm i składałem skrzynkę na głowicę na rozrzedzony Unikor, czerwony podkład antykorozyjny z nitro. Działało dobrze, ale miałem szczęście, bo silnik, dostał przy ok. 110 kkm HGF-a, po raz pierwszy rozbierałem ja. Zresztą głowicę mam po dziś dzień.