w sobote zrobilem trase rowerkiem i przy wyprzedzaniu tirow na autorstradzie przy depnieciu do 150km/h nagle temp. zaczela rosnac dotykajac czerwonego pola (od razu zbilem temp. hamujac silnikiem i wlaczajac ogrzewanie na maks.),
pozniej moglem normalnie jechac tylko, gdy przez nagrzewnice szlo duzo wody, na swiatlach wlaczalem wentylator nagrzewnicy na 2 i trzymal temp. (na wylaczonym wskazowka podnosila sie),
przez chlodnice woda plynela, bo weze byly cieple,
teraz sobie mysle co tam sie znowu odwalilo w tej padaczce zrobionej z prasowanej herbaty lipton , jebnal baczek przez pierscienie ogniowe, czy po prostu termostat nie otwiera sie tyle ile powinien,
gdyby poszedl bąk, to troche dziwne, ze akurat przez nagrzewnice woda plynie prawidlowo, ale czy nagrzewnica utrzymalaby temp. silnika przy 90-120km/h ,
jakis wezyk odpowietrzajacy jest w glowicy - moze byc zatkany, bo kiedys ktos wsypal do ukladu uszczelniacz, ciekawe na ile to potrzebne temu zdechlakowi,
normalnie zajebisty silnik - strach wyjechac w trase cwierc tys. km , a wlasciwie to spizgal sie po 60km i reszte musialem zrobic puszczajac ciepelko do kabiny i usuwajac je co jakis czas szybami