Wielkie dzięki, bo naprawdę ciężko mi było szukać czegoś czego nigdy nie widziałem...
[ Dodano: 01 Lip 2008 19:56 ]
Dobra, dziś ładnych kilka godzin dłubałem w Poldku. Odłączyłem komputer, przekaźniki silnika i kilka węży, żeby dobrać się do czujnika położenia wału. Niestety mimo tego nie udało mi się go odkręcić. Załamany tym, że dostęp do tego czujnika jest taki tragiczny i tym, że sam tego nie naprawię postanowiłem poskładać to i zaholować do warsztatu. Jednak coś mi mówiło, że warto chociaż spróbować go odpalić. No i odpalił... Zadowolony z takiego obrotu spraw pojechałem na rundkę testową. Nie chodził rewelacyjnie, ale pomyślałem, że to przez 2 tygodnie przerwy. Po przejechaniu ok. 30km i kilku próbach rozruchu silnika Poldek stwierdził, że kolejny raz już nie odpali. W tym momencie zgłupiałem, bo przecież niemożliwe żeby czujnik się naprawił, a potem znowu zepsuł. Pogmerałem przy kabelkach i oto co się działo:
Na włączonym zapłonie podczas ruszania wiązkami od przekaźników silnika(chyba tak się nazywa ta czarna skrzyneczka pod komputerem) słychać pykanie i jednocześnie jakiś dźwięk przypominający odrobinę odgłos pompy paliwa słyszanej w kabinie. Znaczy to, że coś nie kontaktuje i w zależności od tego czy kabelki się dobrze ułożą działa lub nie. Teraz najciekawsze... Jeśli ta skrzyneczka jest w dobrym położeniu(aktualnie przyklejona taśmą do kuli podciśnieniowej) to Poldek raczy palić, ale podczas pracy na LPG co jakiś czas przy schodzeniu z obrotów ma problem z ich utrzymaniem(schodzi do 500, trochę się trzęsie i potem ustala się na 1000). Nie dzieje się to zawsze, tylko nieraz. Np. po odpaleniu po 3-4 przegazówie jest już OK, ale potem np. po wysprzęgleniu znowu mu odbije. A następnie kilka następnych skrzyżowań jest normalnie. Na benzynie nie mogę tego sprawdzić niestety...
Podczas dzisiejszej naprawy poprawiałem połączenie przy 7 pinie wiązki komputera. Podłączyłem kabelki emulatora - fioletowy do sondy, a szary do komputera, nie wiem, czy dobrze.
Dobra, koniec wypracowania, bo to nie matura z polskiego. Mam kilka wątpliwości, więc zapytam.
Czy awaria "czegoś" co jest sterowane tymi przekaźnikami może powodować to, że silnik nie pali(podczas prób nie rusza się wskazówka obrotomierza) i jednocześnie potem jak już odpali jest to powodem tego dziwnego zachowania silnika na wolnych obrotach?
A może ta głupawka na wolnych to wina tych kabelków od emulatora?
No i jeszcze jedno, chociaż to raczej mało prawdopodobne...
Czy czujnik położenia wału mógł ożyć i za parę dni okaże się, że przekaźnik swoją drogą, ale czujnik też jest zdupczony?
Dobra, kończę już...
Z góry dzięki za pomoc.