Do odpowietrzania hamulców nie jest potrzebny ani drugi kolega, ani kanał, nawet nie trzeba ściągać kół, ale przyda się podnośnik, najlepiej hydrauliczny, żaba, itd.. bo oryginalny, wkładany w rynienkę progu, nie nadaje się.
Do odpowietrzania hebli potrzebny będzie klucz nasadowy nr 8 (do wstępnego poruszenia odpowietrzników) a potem albo płaski kluczyk nr 8 lub lepiej oczkowy nr 8, do sterowania odpowietrznikiem podczas odpowietrzania. Kół zdejmować w zasadzie nie trzeba, choć jak nie ma się kanału, by mieć lepszy dostęp, nie zawadzi ich zrzucić.
Do pełni szczęścia będzie zaś potrzebny wężyk igelitowy o długości jakichś czterech metrów, taki, żeby sięgnął spokojnie od najdalszego odpowietrznika (tylny prawy) do zbiorniczka płynu hamulcowego.
Przyda się także bańka nowego płynu, raz na dwa-trzy lata warto go wymienić.
Odpowietrza się tak - po wstępnym ruszeniu odpowietrznika (często bywa tak, że się urywa, zwłaszcza tylne) do czego przyda się nasadka nr 8, najpierw nakłada się kluczyk oczkowy na odpowietrznik, a potem na niego wężyk. Drugi jego koniec wkłada się do zbiorniczka płynu hamulcowego i przytwierdza tak, żeby dobrze się trzymał. Ja zastosowałem druciany haczyk, zrobiony z dużego spinacza biurowego. Wężyk nie musi być zanurzony w płynie, ale jak będzie, to też dobrze.
Dla zmyślniejszych ludzików, którzy chcą także przeczyścić układ, warto ten wężyk wyposażyć w szeregowy filtr paliwa od jakiegoś gaźnikowca (maluch, duży fiat, itp..), który założony na wężyk, podczas odpowietrzania wyłapie cały syf z układu (rdzę, drobiny zużytych uszczelek, itd..) Koszt niewielki, a efekt dobry, warto to zrobić. Można też dać zaworek zwrotny, jeden, albo dwa, żeby potem nie opróżniać wężyka z płynu i żeby on nie uciekał na ziemię, gdy się go ściągnie i źle ściśnie wężyk. W zasadzie sam filtr jest już zaworem, ale dodanie ich nie zaszkodzi, jak ktoś chce się bawić w profesjonalnego "odpowietrzanta".
Gdy mamy już założony wężyk jw. możemy przystąpić do odpowietrzania. Trzeba nieco odkręcić odpowietrznik, ćwierć obrotu wystarczy. Lepiej, żeby był tylko lekko uchylony, żeby płyn za intensywnie nie krążył, a w zaciskach, przez dławienie, powstawało ciśnienie, które sprawnie będzie wyganiać powietrze z układu.
Odpowietrza się tak - szybkie naciśnięcie pedału i powolne puszczanie. W ww. układzie nie ma znaczenia kolejność odpowietrzania, choć każde koło warto oblecieć ze dwa razy dla pewności. Ilość pompnięć dowolna, ale po dziesięć - dwadzieścia wystarczyć powinno. Ww. wężyk warto poprowadzić tak,żeby leżał na szybie przedniej, wtedy, siedząc na fotelu kierowcy i pompując, widzieć będziemy, co w wężyku leci, czy jeszcze emulsja, czy już czysty płyn bez powietrza.
Po skończeniu odpowietrzania idziemy do koła, zakręcamy odpowietrznik (wcale nie tak mocno), zakładamy na wężyk zaraz powyżej odpowietrznika jakiś zacisk, żeby płyn zeń nie wyleciał (ja mam chirurgiczne nożyczkowe zaciskacze z zatrzaskiem to tętnic, super się to tego nadają) i przekładamy go na nowe koło i zaczynamy ww. zabawę. Generalnie, wypadałoby odpowietrzniki zmienić na nowe, koszt niewielki, a pewność większa.
Do układu trzeba będzie dolać tyle płynu, ile wynosi objętość wężyka, nie będzie to dużo. Generalnie, zważywszy na niski koszt, warto najpierw układ przelecieć wężykiem z filtrem, żeby syf z niego wyciągnąć, a potem odpowietrzać na nowym płynie, po zdjęciu filtra i połączeniu dwóch części wężyka.
Odpowietrzałem tak heble w moim Poldoroverze sam, osobiście pod blokiem i nikt mi w tym nie pomagał, w Polonezie i w Nexii, wszystko przebiegło sprawnie i jest OK, układy pięknie odpowietrzone, zero powietrza, nic nie cieknie, jest jak być powinno. Co najciekawsze, na 100% ani w Poldku, ani w Nexii żadne uszczelki ani przewody hamulcowe nie były zmieniane, a poldek jest z 1996 roku, a Nexia z 1998.
Jeśli ktoś chce się mocno upewnić, może każde koło przelecieć ze trzy razy, ale generalnie, po jednym razie wystarczyć powinno.
Acha - silnika zapalać nie powinno się, bo wtedy serwo zadziała na pompę i jeśli będzie otwarty odpowietrznik, to podciśnienie silnika zadziała na serwo, a ono na pompę, która popłynie do oporu i zatrzyma się na max. wciśnięciu, a płyn ucieknie.