Jeśli ktoś zakłada pierścień osadczy łożyska półosi w Polonezie na zimno, naparzając w to młotkiem - to takim delikwentem powinien zająć się prokurator - za świadome narażanie użytkowników pojazu oraz drogi, po której się on porusza, na utratę zdrowia lub nawet życia. W instruckji wyraźnie napisane jest - że pierścień trzeba przed założeniem nagrzać do odpowiedniej temperatury, wcale nie musi się on świecić na biało. Pierścień ten osadza się na prasie, która powoduje stały, równomierny nacisk, a nie młotkiem, który daje tylko chwilowe impulsy siły. Pierścienia nie można przegrzać, bo rozszeży się za mocno i po ostygnięciu, nie wróci do swych pierwonych, przewidzianych wymiarów, gwarantujacych stosowny jego docisk do czopa półosi (jest to połączenie wtłaczane na gorąco - połączenie skurczowe). Stary pierścień najlepiej też zdjąć przez jego wcześniejsze rozgrzanie np. palnikiem, płomieniem 'grzejącym', a nie tnącym, też najlepiej na prasie. Cięcie go kątówką może spowodować uszkodzenie czopa piasty półosi, trzeba przy tym bardzo uważać.
Wszelkie próby spawania półosi, żeby zabezpieczyć pierścień przed zsunięciem się, są profanacją. Półosie wykonane są ze stali zawierającej dodatki stopowe, to jest stal półsprężysta, ona nie daje się spawać, ją można tylko przypalić elektrodą.
Jeśli heble w klasycznym Polonezie się blokują, to przede wszystkim trzeba sprawdzić, czy nie przesuwa się półośka, właśnie w wyniku zego zamontowania pierścienia oporowego łożyska. Potem trzeba sprawdzić sam zacisk - tłoczek, jego trzpień gwintowany, urządzenie kasujące luz pomiedzy tłoczkiem a klockami, stosik sprężyn talerzowych oraz dźwignię rozpieraka hamulca i jego linkę, O tym, że klocki w zacisku nie mogą sie zakleszcząć, a on sam na prowadnikach powinien dać się, po wkręceniu tłoczka, przesuwać siłą jednek ręki, pisał nie będę bo - to chyba oczywiste