Miałem zamiar dodac to od tematu o spawaniu, ale tam już tłok. Poza tym pytanie jest dość szczegółowe.
Pacjent 1: Polonez Caro, podłużnica tylna. Mała dziurka od spodu tuż przy wzmocnieniu nad tylnym wspornikiem resoru.
Pacjent 2: Escort, podłużnica tylna. Podłużne ok. 20 cm pęknięcie od strony wewnętrznej, odchodzi zewnętrzna warsta skorodwanej blachy. Z pozostałym stron ta podłuznica najpiękniejsza też nie jest.
Wykonanie napraw własne, początkujący w spawaniu z Eihallem 150 A, a wiec niska pólka. Czy jest sens robić te naprawy w nastepujący sposób (opis dla escorta, dla poldka chyba podobnie mimo ze zakres mniejszy):
1. Wycinam jak najwięcej wokół pęknięcia, tak żeby do dołu i od góry pozostałopo małym kawałku zdrowej blachy (jeśli się uda). Spawam łatkę z małą zakładką, ok pół centymetra, bo "na styk" po prostu pewnie nie będę umiał. Łatka jest z normalnej blachy z innego kawałka karoserii.
2. Szlifuje spawy, całośc zamalowuje troche farbą antykorozyjną.
3. Przygotowuję większy kawałek blachy, tak żeby obłożyć nim całą podłużnice dookoła, poczynając od podłogi nad poprzednią łatką, a końcac na przeciwległym boku podłuznicy. Z boku też dokładam pare cm.
Czy to ma sens, czy jakies inne propozycje macie?
Najbardzije liczę na osoby które zawodowu zajmują się spawaniem - a takie tu są.
Całej podłuznicy w Escorcie nie zmienie - za trudna robota, za cienki ze mnie spawacz, za droga podłużnica. Mogę zrobić jeszcze gorzej niż jest w ten sposób.