Napiszę Ci jaką miałem systuację z swoim wozem. Na początku jak go kupiłem palił ok. 14.5 l/100km LPG jeżdżąc w terenie podmiejskim byle jak. Teraz spalanie mam ok. 10.5 l/100km LPG, teren ten sam. Na benzynie wogóle nie jeżdżę a czasem tylko przepalę litr, dwa PB na ok 3 miesiące. Mam stary silnik OHV więc pali jak smok tyle ile wlejesz, depniesz porządnie o garach kilkanaście razy i wypije 20 l/100km jak nic. Teraz czynności które zmieniły spalanie:
- Wyregulowałem zapłon, wyczyściłem świece
- Zlałem szlam z parownika (śruba od dołu parownika - musi być nagrzany). Warto zregenerować membrany - koszt 50 PLN. Na razie tego nie robię
- Wyregulowałem dwoma śrubami instalację gazową - robi się to bardzo prosto w ciągu 15 minut, potem test a następnego dnia powtórka aby dokręcić prawidłowo.
- Sprawdziłem hamulce czy nie są zaklinowane (w zimie nie zciągaj nigdy ręcznego na postoju!)
- Ociepliłem silnik - zalepiłem wszystkie dziury wlotowe do silnika. Kratka z przodu zapchana od środka jakimiś wykładzinami, poniżej rejestracji wszystko zalepione od środka. Najchętniej bym jeszcze założył osłonę plastikową ocieplająca od dołu silnika. Temperatura silnika jest teraz taka sama jak auto jeździ w lecie na słońcu. Akumulator obłozony styropianem z każdej strony oraz z dołu
- Wywalone wszystkie niepotrzebne cięzkie rzeczy z bagażnika
- Staram się nie używać ssania podczas zapalania i jazdy tylko od razu ruszam i pilnuję aby silnik nie zgasł na najbliższym skrzyżowaniu, rozkręci się po 2 km
- Zmieniam biegi przy ok. 2500 obrotów, jeżdżę często na 5 biegu, nigdy na luzie, redukuję bieg (biegi) jak podjeżdżam do skrzyżowania. Nie jeżdżę szybko, używam ukształtowania terenu, pozwalam się wyprzedzać, dojadę do gościa na najbliższych światłach lub skrzyżowaniu. Nie gazuję na zimnym silniku
- Kończąc jazdę zawsze staram się ustawić auto przodem do wyjazdu. Najwięcej spala się jak się kręci na jedynce i wstecznym na zimnym silniku. Auto ustawiam tak aby zimą nagrzewało się przez największą szybę i przód silnika od słońca a w lecie było chłodne bo w cieniu.
- W zimne dni polewam parownik wrzątkiem (zrobiłem sobie byle jaki lejek pod parownikiem aby wrzątek oblewający parownik wylewał się pod auto zamiast na kable). Wtedy odpalam na gazie bez ssania i nie pozwalam aby zgasł bo wtedy parownik zamarza
- Założyłem magnetyzery (sam sobie zrobiłem z 2 zniszczonych dysków twardych - silnych magnesów neodymowych). Ogólnie wyśmiałem ten wynalazek i naiwność jak to zakładałem. Teraz odszczekuję bo to działa.
- Pilnuję ciśnienia w oponach, walę powyżej fabrycznej normy
Instalację lichą tanią mam II generacji, termostat wymieniał poprzedni właściciel tak jak i chłodnicę. Wszystkie płyny kontrolowane na bierząco. Olej byle jaki. Jak widać da się