W moim poprzednim samochodzie, śp. FSO 1500 rocznik 1987 miałem akumulator Boscha 80 Ah czy jeszcze więcej, nie pamiętam już, wstawiony weń z jakiejś półciężarówki, ledwo co mieścił się na podium dla akumulatora. Nigdy nie było z nim problemów i kręcił silnikiem aż cały podskakiwał. Alternator w tym bardzo fajnym i całkowicie niezawodnym samochodziku był prawie kilowatowy (70A, 980 W), który seryjnie montowany był w wozach milicji, pogotowia, straży i WSW. Dawał mu radę bezproblemowo, a elektryka w tym fiaciku była super, po wciśnięciu hamulca to aż oczy bolały, jak się na stopy patrzyło, to samo kierunki, migały pięknie i bardzo mocno. Pamiętam, że bawiłem się w tym samochodzie z regulatorem napięcia (był jeszcze elektrowibracyjny) i podniosłem mu napięcie pracy do jakichś 14.7, prawie 15 V przy pracy bez obciążenia. Bardzo prosto się to robiło, wystarczyło lekko dogiąć w dół sprężynę powrotną ruchomego jarzma (wibrostyku) regulatora. Piękne to było arcydzieło, srebrne styki, itd..
W tym samochodzie nie miałem nigdy okazji sprawdzić "możliwości" akumulatora, gdyż palił w lato od pierwszego kręcenia, a w zimie max. od drugiego, wszystko było w nim perfect poustawiane.