Jak wyzdrowieje wyczyszczę przewody masowe, klemy i styki na alternatorze, przy okazji zobaczę stan łożysk i szczotek. A dioda jakby siekła to chyba w ogóle nie było by ładowania. Zauważyłem jeszcze inny bajer. Zapalam zimny sinik, kontrolka ładowania się świeci jak zawsze, ale nie dotykam gazu. Po paru sekundach załącza się automatyczne ogrzewanie tylej szyby. W momencie jak włącza się ogrzewanie gaśnie kontrolka akumulatora i wraca ładowanie. Sam nie wiem o co mu chodzi:/
Niekoniecznie. Jak padnie np. jedna dioda prostownicza, to przestaje działać faza (jeśli dioda dostanie przerwy) ale dwie pozostałe działają i alternator ma teoretycznie 2/3 mocy, a jeśli dioda prostownicza dostaje przebicia, to ta faza oddaje prąd prostowany tylko jednopołówkowo, zamiast dwu i sumaryczna moc alternatora spada, choć wzbudzanie ma właściwe.
Jeśli padnie dioda wzbudzania (są trzy) to alternator będzie miał za słabe wzbudzanie, przez co będzie generował za małą moc, pomimo tego, że diody prostownicze będą sprawne.
Niesprawność pracy alternatora wykazuje właśnie żarówka ładowania. Nie ma prawa ona absolutnie świecić podczas pracy silnika i alternatora. Alternator sprawny oddaje prąd w pełnym zakresie pracy silnika, od obrotów biegu jałowego włącznie.
Nie mylcie działania alternatora z prądnicą, która rzeczywiście, podczas pracy silnika na biegu jałowym, prądu nie oddawała i był on czerpany z akumulatora (często samochód był wtedy wyposażany w amperomierz, który pokazywał kierunek przepływu prądu - np. Syrena, Warszawy, starsze Żuki i Nyski, itp.. lub tylko żarówkę - np starsze fiaty 126).
Powracając - alternator jest do wyjęcia, rozebrania i sprawdzenia wszystkich podzespołów - uzwojeń stojana, wirnika oraz diod - prostowniczych i wzbudzania. Jeśli masz omomierz pod ręką - to sprawdzenie trwa minutę, wyjścia faz stojana w tych alternatorach dostępne są bez konieczności jego rozbierania, a pierścienie ślizgowe zasilania wzbudzania wirnika po odjęciu regulatora napięcia. Banalne sprawy.