Nauczcie się budowy gaźnika Webera. Za funkcję ssania, uruchamianego linką z kabiny odpowiada urządzenie rozruchowe, które de facto, jest małym gaźnikiem, bo ma swoje dysze paliwa, powietrza, kanały mieszania i wylot mieszanki do gardzieli.
Jeśli wyciągniesz linkę ssania, gdy silnik pracuje na gazie, to po prostu, podasz mu o tyle więcej powietrza, ile przepuści gaźnik rozruchowy, co na pewno spowoduje zubożenie mieszanki powietrze-gaz i spadek mocy silnika a także właśnie gaśnięcie na wolnych obrotach. Gdy silnik gaźnikowy pracuje na LPG, w gaźniku paliwa nie ma, wyciągnięcie gałki ssania spowoduje po prostu, otwarcie dodatkowego przelotu dla powietrza.
Jeśli wyciągniesz ssanie na silniku pracującym na benzynie, ale zagrzanym, to spowoduje to tylko zwiększenie obrotów biegu jałowego. Silnik w zasadzie, trochę kopa dostanie od bogatszej mieszanki, ale nie do końca, bo od średnich obrotów silnika włącza się drugi przelot w gaźniku (w fiacie siłownikiem membranowym, w polonezie mechanicznie) a wtedy funkcja ssania zanika z racji za małych różnic ciśnienia nad i pod wylotem mieszanki urządzenia rozruchowego.
Układ zasilania gazem silnika I generacji najbardziej wrażliwy jest przy biegu jałowym silnika. Czasami wogóle nie daje się ustawić pracy silnika na biegu jałowym bez zmniejszania średnicy dolotu powietrza do filtra. W II generacji jest już lepiej, ale wtedy silnik musi być co najmniej jednopunktowym wtryskowcem.
Pamiętam, jak miałem jeszcze FSO 1500, to w zimie bez ssania nie dało się silnika odpalić. W lato bez ssania dał się odpalić, ale często gasł. Gaźnik miałem po swojemu poustawiany (powiększyłem mu dysze powietrza w rurkach emulsyjnych oraz zmniejszyłem o 2 mm poziom paliwa w komorze pływakowej, żeby mniej palił, i tak było istotnie, w lato ciągnął przy spokojnej jeździe 8.5 żółtej).