Wątpię, by ktoś wcześniej bawił się w tą nieskomplikowaną czynność, tak więc wypadałoby popychacze wyciągnąć, rozebrać, wyczyścić i nabić porządnym olejem. Przez lata użytkowania na pewno coś tam ciekawego i nieciekawego do nich się nabiło, choć nie powiem, gdy rozbierałem popychacze z mojego Poldorovera to nie znalazłem w nich nawet grama piasku, a wszystkie współpracujące powierzchnie nie nosiły znamion ani zużycia, ani nawet widocznej współpracy, to samo gniazda popychaczy i ich powierzchnie boczne.
Popychacze zaworowe w tych silnikach to niestety, mankament, często dają o sobie znać, to samo zaworki, zwłaszcza wydechowe, nie są za mocno trwałe, w moim przy 168 kkm już były wżery (które dały się dotrzeć ręcznie), a w moim drugim wózku, Nexii 1.5 SOHC, która ma 224 km przebiegu, nic nie trzeba dotykać i nic wcześniej nie było robione, a na gazie przejechała już ze 150 kkm.
Ja postaram się popychacze wcześniej nabić ręcznie do oporu i sprawdzić przed zamontowaniem ich, czy nacisk na popychacz wypluwa nadmiar oleju, gdy nie jest jeszcze zasilany pod ciśnieniem. Wg mnie, powinien, choć jest w nim zaworek zwrotny, który pozwala tylko wpływać olejowi (do tego wewnętrznego tłoczka z cylinderkiem, nie do przestrzeni olejowej szklanki popychacza). Ciekawi mnie ta sprawa.