Wypadałoby to paru latach nagrzewnicę przeczyścić. I to zarówno zewnątrz - jej żeberka wymiennika ciepła z powietrzem, oraz wewnątrz, rurki wymiennika cieczowego.
Pierwsze można dokonać odkurzaczem, ciągnąc nim przez wymiennik nagrzewnicy w kierunku przeciwnym, niż dmucha przezeń wentylator nawiewu, a drugie, najlepiej, najszybciej i najtaniej, robi się po prostu octem, zalawszy nagrzewnicę po odkręceniu jej złączek wodnych nim na parę godzinek.
Ja z racji zbyt często i zbyt długo włączającego się wentylatora chłodnicy w moim Poldoroverze, a z niemożności wyłączenia pojazdu z bieżącej eksploatacji, zalałem układ litrem octu, w zamian za litr odpuszczonego zeń boryga i tak pojeździłem sobie miesiąc (jakieś 2000 - 2200 km zrobiłem przez ten czas).
Efekt był zadziwiająco skuteczny - wentyl zaczął się włączać na max 30 sekund (a nie na minutę i dłużej) a w samochodzie "wróciło" grzanie i to wyraźnie dało się odczuć. Wymiennika powietrznego nagrzewnicy nie odkurzałem, jakbym zapewne to zrobił, to grzanko było by jeszcze lepsze.
Ale - generalnie - nie łudź się, że dokonasz cudu. Grzanie w "zwykłym" Polonezie było słabe, bo w zasadzie nie zmieniono jego konstrukcji z protoplasty Poloneza, Fiata 125, który był samochodem włoskim, który z racji klimatu Włoch, grzania porządnego nie wymagał.
ps. Zasada jest taka - że z kamienia elementy aluminiowe czyści się kwasem - np. SOLNYM (roztwór 10%), tudzież octowym (ocet spożywczy) w kąpieli na jakiś czas, a elementy żeliwne - zasadą (np. sodową). Np. instrukcja p. Eugeniusza Kaima do FSO 1500 tak radzi, a instrukcja do piecyków gazowych PG-6, PG-12 radzi, by wymiennik ciepła odkamieniać kwasem solnym 10% albo octem, z tymże ocet musi być zalany na czas dwukrotnie dłuższy, niż kwas solny.