Byliśmy obejrzeć z Młodym#1955 poloneza dla mnie 1,4 dziadek oddał do rozliczenia ale,że jeden z servisantów (od kumpla znajomy) był to go odkupił polonez na stukane około 35tyś +gaz.Kumpel go widział w momencie jak dziadzia oddawał,środek piękny jak nowy relaxy itp garażowany i dziadzia mówi jeśli mu klimę włożą i wspomaganie to go nie oddaje no ale cóż oddał bo nei chcieli zrobić więc kumpel podał mi nr do servisanta podjechaliśmy dziś no i nie wiadomo czy się śmiać czy płakać wjeżdżamy patrzymy stoi Polonez Atu 96r ładne ale potem już było tylko gorzej patrzymy na przód pierdolnięcie jak cholera ... No ale cóż robić wyszliśmy,młody popatrzył pobadał i mówi,że jak już coś to na dawce servisant wyskakuje z hasłem Ja nie muszę go sprzedawać więc mu mówię a ja go nie muszę kupować.Więc pytanie młodego panie a za ile?więc cena padła 1500zł . Fartuch jak harmonijka,pas przedni pogięty,puszka od filta w kąponowała się w krokowy,cała ćwiartka do wstawienia,coś z pompą paliwa ... w typa niby uderzył dzik (dzik chyba musiał mieć z jakieś 300kg i pędzić 200km/h) auto wpadło do rowu i tylne koła były u góry.Mówi typ jeden dzień go miałem.Pod koniec servisan (mechanik) mówi,że go zrobi i jak coś to to zadzwoni czy będziemy mogli mu załatwić części .Atu miał być dla mnie a caro + (łaciaty) miał iść na złom. W drodze powrotnej tylko kupa śmiechu. Oto małe zakończenie dnia oraz poprawienie humoru na kilka dni.