Poldoroverem na Lotosie syntetyku przelatałem 100 kkm, wymieniając go co jakieś 20 kkm (co rok), choć na ostatnim, bez wymiany, przejeździłem od lipca 2007 do maja 2009 40 kkm bez paru setek. Potem zalałem go Lotosem 10W40 półsyntetycznym. Jednego i drugiego oleju silnik nie brał, oczywiście na LPG, którego też palił nie za dużo (średnia pięcioletnia 8.5 w codziennej eksploatacji do Wawy i z powrotem).
Ciśnienie oleju na jednym i drugim trzymał po 0.42- 0.45 MPa na zimnym i na zagrzanym od 2000 rpm mniej więcej, a na zagrzanym, na wolnych, ciśnienie spadało do jakichś 0.15 - 0.17 MPa. Oleju, jednego i drugiego, silnik nie konsumował.
Z popychaczy, to klepał w nim nieregularnie, jeden, po stronie wydechu, reszta była cicha, na zimnym i na rozgrzanym oleju. A klepał tylko dla tego, że zawory obrosły na przylgniach siarą z gazu, a w jednym ciśnienie oleju nie dobiło go do szklanki i przez to powstał minimalny luz pomiędzy kompenastorem szklanki a czołem trzonka zaworu, co dało się usłyszeć tylko na zagrzanym silniku, i to nieregularnie.
Absolutnie nie dam złego słowa powiedzieć na Lotosa, zwłaszcza syntetyka. Mam go teraz zalanego w Nexii 1.5 SOHC, przejechałem nią na nim już 14500 km bez wymieniania, silnik oczywiście na LPG, ma teraz 228500 km przebiegu i ni grama go nie wział, a codziennie robi po sto km i więcej. Olej po roku i prawie półtora raza za dużym przebiegu (wymienia się go tam co 10 kkm) praktycznie nie różni się niczym od nowego, jest może nieco ciemniejszy. Mógłbym go zlać do bańki i sprzedać jako nowy, nie czuć go zupełnie benzyną i nagarem. Olej z poldorovera po 40 kkm też mam zlany do bańki i też nie wygląda źle i niczym podejrzanym nie śmierdzi.