Moje skromne i sprawdzone rady na zimę i mrozy:
- Jeśli to możliwe przed zaparkowaniem auta ustawić go na wszelki wypadek ma pochyłym na górce - i zapalać na biegu lekko pochylając gada aby się rozpędzil w dół (w mieście odpada). Po co chechlać rozrusznik?
- Przed odpalaniem auta chlup wrzątkiem powoli i długo po parowniku po obudowie blaszanej. Pod parownikiem warto zamontować kawałek zlewki tak aby woda gorąca spływała pod auto a nie gdzieś po kablach. Lejemy po metalowej obudowie parownika, nie po wężach i zaciskach, blacha roznosi ciepło, pamietamy że guma węży pęka od różnicy temp (podobno). Potem myk do kabiny, motor powinnien wystartować za 4-5 odpaleniem rozruszniku na samym LPG przy minus 10 i nieruszanym aucie przez kilka dni. Po tym trzymamy go na LPG tak aby nie zgasł, wbijamy jedynkę i odjazd, żadne skrobanie auta, odśnieżanie i nagrzewanie motoru. To wcześniej. Mimo tego mi auto też odpala na benzynie wtedy od strzała przy minus 10 więc mogę wybrzydzać i mam wybór.
- jeśli mamy wytyrany rozrusznik i bardzo słabo kręci mimo nowego/naładowanego akumulatora, wyskakujemy z kabiny i młotkem kilka razy uderzamy w rozrusznik. Ponieważ rozrusznik jest dość nisko z boku bloku silnika, dlatego warto mieć małą metalową rurkę (przedłużkę) aby lepiej uderzyć młotkiem w rozrusznik i się nie pobrudzić.
- Akumulator obowiązkowo obklejony szczelnie 2 cm warstwą styropianu z kazdej strony (szeroka taśma klejąca bezbarwna za 3 PLN + resztki styropianu). Wiadomo: jak mrozy ostre i nie butujemy auta przez 2-3 dni - zabieramy akumulator do domu i jeszcze na wszelki wypadek go podładujemy prostownikiem przez noc
- Jak palimy na LPG, wymienić obowiązkowo kable zapłonowe (koszt ok. 15-25 PLN za nówki nie śmigane) i wyczyścić świece lub najlepiej wymienić na nowe jakiekolwiek mogą być najtańsze
- W sklepie firmym np. Centry kupujemy awaryjny drugi akumulator używany od Diesla (koniecznie 55-60 Ah i prądzie 550-600 A) z jakiegoś auta najlepiej o dużym silniku 2.0-2.5 litra. prosząc sprzedawce aby specjalistycznym miernikiem obciążeniowym sprawdził czy jest dobry. Sprzedawcy płacimy równowartość 3 piw czyli 10 PLN - grzeje go ile akumulatorów oddadzą jego klienci. Nie bierzemy zwykłych akumulatora z silników na PB tylko o dużym prądzie uderzeniowym od diesla i zadnych mniejszych niż 50 Ah chyba że nie wejdzie większy pod maskę - ale zazwyczaj da się może wystawać... Akumulator ten trzymamy w domu na maksa naładowanego prostownikiem. Mało kto wie ale wiele osób oddaje akumulatory w dobrym stanie ale miernik obciążeniowy ładnie wszystko pokaże ale on dostępny zazwyczaj tylko w sklepach gdzie są same akumulatory na sprzedaż i nie schodzi obok kiełbasa z lady. Nie kupujemy nigdy używanego niespradzonego akumulatora czy takiego zmierzonego zwykłym miernikiem na wartość napięcie .I kupujemy kable rozruchowe np. za 18 PLN dostaniemy w markecie nówki na 200A potrzebnych w razie czego do podmiany akumulatorów.
- Parownik (instalacja II generacji na śrubie) jest traktowany wrzątkiem przez kilka lat (mój poprzednik i ja ostatni rok) i nic się nie dzieje. Membrany powinny podziękować kilka lat temu za wspólpracę ale ani myślę to ruszać i czyścić jak na razie. Więc kiedyś się musi rozsypać. A spalanie jak widać w sygnaturze.
- kolega DF ma idealny patent z parownikiem, to najlepzse co może być.