No cóż, gorzkie słowa, ale też i po części prawdziwe.Jakich wybieramy, tak mamy.Ale to przekrój narodu, bo przecież ci ludzie, też kiedyś byli "normalni" a kiedy zostali posłami, senatorami i innym plugastwem, to coś im odje*ało i zaczęli garnąć tylko do siebie.Ale to rozkradanie i niszczenie, zaczęło się już dawno temu, teraz, to są tylko"ostatnie szlify". Nasz kraj, jest tylko obcą strefą wpływów i o tym, co się tu dzieje i ma się dziać, decydują gdzieś indziej.A że przy okazji nasi porobią trochę wałków i przytulą grosza, to tylko ich fart.Pepiki są cwani, dymają nas w dupę, ile się da, a my i tak kupujemy ich produkty, jak wspomniany przeze mnie (kiedyś tam) przykład polskiej żywności, bojkotowanej w Czechach, vs. czeskie zetory, tak ochoczo kupowane przez naszych rolników.Sami na siebie kręcimy bat.Z polonezami tak było, że właśnie większość wolała używki z zagranicy, bo lepsze (może i nowocześniejsze, wiadomo) niż nowe polonezy.I powoli, powoli, to wszystko się skończyło.Z jednej strony narzeka się, że u nas nic się nie produkuje naszego, ale z drugiej, jak już ktoś coś próbuje, to zaraz jest, że gówno.W sumie, to skoda poruszać tego tematu, bo w naszym kraju jest garstka ludzi, która jakoś normalnie to wszystko pojmuje, a reszta, to ma tylko nasrane we łbie i nic z tego nie będzie.Wszyscy się przyzwyczaili, że jak się chce nowe auto, to się idzie do salonu takiej, czy takiej marki i się kupuje, nie myśląc o tym, że wspiera się gospodarkę obcego państwa i obcego producenta, który to dzięki tej kasie, może nadal inwestować i powiększać przepaść, pomiędzy swoimi, a naszymi (hipotetycznymi) produktami, bo to nie tylko o samochodach mowa.Mentalności nie zmienimy, a skoro nie zmienimy, to i nic się nie zmieni na lepsze.Choćby polski produkt był najlepszy, to jeśli konsument będzie z góry na nie, to nic go nie przekona.Zawsze obce będzie lepsze, niż nasze.Trafiają się też u nas cwaniacy-biznesmeni, co to robią jakieś gówno, opakowane w ładny papierek, żeby tylko kapusty natrzepać, a później, idzie opinia, że polskie, to do dupy.To też trzeba rozgraniczyć.Ale jak sami wspominacie, w FSO, też mają (i mieli) wszystko w dupie, żeby tylko pensyjka leciała, oczywiście mowa o tych na stanowiskach i przez to, również dołożyli swoją cegiełkę do tego dramatu.Tylko że nawet najlepiej prowadzony zakład, z dobrymi perspektywami, też czasem potrzebuje pomocnej dłoni od państwa, a jeśli państwo jest źle zarządzane, to odbija się to na wszystkich.U nas wszędzie tylko patrzą się nachapać i mają wszystko i wszystkich w dupie, dlatego niemożliwa jest jakakolwiek odbudowa jakiegokolwiek zakładu, bo zaraz go zajadą podatkami itd. Wyjątkiem są firmy zagraniczne, którym bardzo ochoczo pomagają kolejne rządy.Czy to czasem nie nazywa się działaniem na szkodę państwa?