Nowy akumulator powinien być gotowy bez żadnego formowania. Można go ewentualnie doładować do pełna jeśli nie jest.
Poza tym można się bawić jeśli jest jakiś problem. Ale jak problem w nowym to wymiana.
Zmierz napięcie na aku po dobie postoju. Ma być minimum 12,5 V, im więcej tym lepiej. Byłoby super jakieś 12,8 - 12,9.
Jak już się bawisz to nie rozładowuj go tak głęboko, czyli nie do momentu zgaśnięcia żarówki (to go może trwale uszkodzić) tylko do poziomu 11,5 V. Ładuj prądem 1/10 pojemności, czyli 5,5 A (lub mniejszym, ale odpowiednio dłużej) do momentu aż napięcie na zaciskach akumulatora przy włączonym prostowniku osiągnie 15,6 V, a prąd opadnie. Wiem, że to napięcie wydaje się duże, ale widziałem niejednokrotnie taki zapis w instrukcjach różnych" akumulatorów obsługowych. Piszą nawet 15,6 - 16,8. Co innego "bezobsługowe - tam faktycznie nie wolno przekroczyć 14,5 V. Jeśli będzie się za bardzo gotował lub grzał przerwij ładowanie. Wody dolewaj tylko w przypadku odparowania, bo inaczej zbytnio rozcieńczysz elektrolit. Jak masz aerometr to ładuj aż gęstość elektrolitu wyniesie 1,26 - 1,28. Ja bym więcej go nie rozładowywał, a jeśli już koniecznie się uprzesz to nie mocniej niż do 11,5 V. Jeszcze co do ładowania to lepiej dłużej mniejszym prądem, np. 3-4 A dla aku o tej pojemności.
Poza tym coś mi się wydaje, że nowe aku nie są już tak dobre jak kiedyś i ciężko będzie osiągnąć długi żywot. I co jeszcze ważne - w samochodzie ładowanie musi być git, a silnik odpalać łatwo, bo inaczej nawet jak uda Ci sie jakimś cudem dopieścić akumulator to i tak nic to nie da jeśli będziesz długo piłował rozrusznikiem, bo go po prostu rozładujesz a potem nie zdążysz naładować w czasie jazdy, zwłaszcza na krótkich odcinkach.