Zwykły zardzewiały tu i ówdzie Poldek, kupiłem go rok temu za 4ry stówki z warczącym panewkami gaźnikowym silnikiem, gazem i grokami relax, jeździłem jeździłem, aż silnik padł na ryj, chciałem zmienić z powrotem na ohvke żeby jak najszybciej powrócił do służby w roli dupowozu ale przyszły śniegi i tak się ociągałem aż w styczniu udało mi się nabyć poldrovera po dzwonie na dawce, jako że było zimno prace ruszyły 2 tygodnie temu, obecnie mam już wrzucony silnik, instalacje elektryczną przodu, i wiadomo co potrzeba zmienić przy swapie (belka, drążek środkowy, stab, przewody paliwowe) została mi do zamontowania skrzynia i wydech i zabrać się za montaż zbiornika paliwa, podstawowe pytanie dlaczego się bawię zardzewiałym polonezem zamiast kupić sobie innego, lepszego z roverem pod maską? odpowiedź jest prosta ta kupa rdzy, jest też kupą wspomnień (choć mam go rok, w przeciągu tego roku wydarzyło się tyle w moim parszywym życiu, co przez ostatnich 5 lat się nie zdarzyło) przez kilka dni służył mi za sypialnie, zabrał mnie pomimo wykończonego silnika w tyle miejsc ile trzeba było, kilka razy Warszawa, Poznań nawet zajechałem do chłopaków do Torunia na mały spot gdzie Hans słysząc warkot panewek mało nie popuścił w gacie ze śmiechu, więc postanowiłem że to jeszcze nie koniec cytując psy "jeszcze tu k.... wrócimy!" zatem wkleje zdjęć pare i jade do garażu składać dalej enjoy..
maks dla ohvki gaźnikowej na gazie w tym aucie, ale silnik warczał jakby miał wypaść na glebe i powiedzieć, pierdziele sam se to ciągnij
ostatnia specyfikacja jeżdżąca
potem 3 miesiące pod blokiem, raz nawet zniknął w hałdzie śniegu jaki kochani sąsiedzi zrzucali mi na auto za co im się odwdzięczyłem któregoś niedzielnego ranka gdy go odkopałem i zasypałem ich cuda kupione na kredyt
zaczełą się wiosna, znalazła się miejscówka w garażu u kumpla więc się zaczeło: