Witajcie Pany.
Sprawa jest w sumie prosta w teorii, gorzej z wykonaniem.
Są sobie dwa mosty
1 - szeroki minus na heblach - CICHY rewelacja po prostu
2 - szeroki plus na lukasach - WYJĄCO/WARCZĄCO/RZĘŻĄCY jednym słowem zgon
Jako, że nie mam ochoty ciąć i spawać mocowań do amortyzatorów jak również nie mam specjalnej ochoty na bliskie spotkanie z resorem wpadłem na pomysł, żeby wyrwać flaki z minusa i wszczepić do plusa.
Czy taka operacja ma sens? Jakie jest ryzyko nieprawidłowego złożenia bebechów? Czy jest szansa, że most z cichego zmieni się w wyjca?
Pytanie pomocnicze - ktoś mi rzucił hasło, że być może mam most zbyt mocno skręcony - możliwe to?