Cześć, mam problem i to poważny. W sobotę zachciało mi się naprawić wskaźnik paliwa i rezerwy, ale swoją naprawą nie wiele pomogłem, a bardzo zepsułem
W skrócicie - bak, ani czujnik poziomu do niczego się już nie nadaje. Sam czujnik i jego okolica były strasznie skorodowane, przy próbie jego wykręcenia urwały się króćce (oba, od powrotu i od zasysania). Ponad to śrubki i szpilki trzymające czujnik już nie istnieją, ukręciły się, a sam bak jest w stanie tragicznym i strach zakładać go do samochodu (przerdzewiały, dziurawy w kilku miejscach). Problem teraz taki mam, że nigdzie nie mogę u siebie w okolicy dostać zbiornika z czujnikiem od gaźnikowca. A samochód jest potrzebny.. na wczoraj
Co tu zrobić? Czy da radę podłączyć zbiornik od GLI (z elektryczną pompą, bo takich na szrotach w okolicy pełno) z tym że, pompa nie będzie używana, tj. ciągnąć paliwo będzie mechaniczna przez pompkę elektryczną która nie będzie zasilana. Próbował ktoś takich cudów? Da radę coś takiego zmontować? Benzyna potrzebna tylko na rozruchy i jakieś 2 minuty pracy, żeby silnik złapał temperaturę po czym przełączyć na gaz.
Poradźcie coś bo mam samochód uziemiony, a jest potrzebny.