A potem byś żałował zmarnowanej na dojazd kasy jak byś zobaczył strucla pordzewiałego z każdej strony (i z zaprawkami na "odyeb sie" zrobionymi) i z wnętrzem z przodu brudnym, z tyłu brudnym i w wiórach drewna. 
No i daleko bym nim nie chciał jechać - pęknięty pas przedni nie wprawia w euforię mając w perspektywie dziesiąt/set km dojazdu spowrotem.
A i wyjący most też tego nie umila raczej.
Nie wygląda na to że był bity, facet mówił, że wymieniał tylko dwa elementy po przerysowaniu jakimś. Ale ogólnie był prosty raczej i z zewnątrz i pod spodem.
mysle ,ze bym nie zalowal ,bo za "nietysiaka" mialobym auto ,ktore sadzac z twojego opisu , doprowadzilbym znacznie mniejszym nakladam do dobrego stanu blacharskiego niz moje srebrne GLI, ,wiec po sprzedaniu pozostalosci w rezultacie bylbym do przodu,
ale patrzac na twoje GLD ,ktore sprzedales Bartkowi, to rozumiem dlaczego tak piszesz,
az szkoda ciac bude ,bo pare zabiegow uczyniloby z niej zdrowego Poldka,
no ale coz ,pojdzie na dawce ,a niektore elementy blacharskie pojda do mojego GLI