takie coś mi sie dziś przydarzylo: mianowice piękną mamy pogode dziś w krakowie, więc postanowilem sobie zrobić przerwe w nauce jezyka germanskiego i przejechać sie Vanilką... rutyna

, buty, kluczyki, dokumenty (

) i wio

wsiadam do fiata, pięknie od 1szego zapalił, a że do sąsiadów rodzina przyjechała (bardzo im sie fiat spodobał, jak odpalilem od razu wyszli zaciekawieni) to i troszke zostawiłem opon na drodze

... pojeździłem po wsi, ruchu brak, w pewnym momencie przyszła mi ochota na coś zimnego... podjechałem pod sklep, kupiłem, i chciałem wrzucic picie (sprite

przez prawe drzwi do środka, otwieram normalnie z kluczyka i słysze 'trach' , myśle sobie : 'co jest?', próbuje zamknąć drzwi i nic

odbijają sie... klamka nie stawia żadnych oporów, wewnętrzna w pozycji 'do siebie' czyli jakbym otwierał drzwi.. myśle ku.wa jak ja do domu wróce 0.o.... I takim sposobem do domu wracalem z otwartymi drzwiami

jeszcze sie tak nigdy strachu nie najadłem jadąc <lol2>naszczęscie o nic nie zachaczyłem w miare możliwosci na zakrętach starałem sie je trzymać, ale skrecanie 1 ręką, wozem bez wspomy nie jest proste... pod dom podjechałem cały mokry, na maxa zdenerwowany... zaparkowałem, zamknąłem lewe drzwi i myśle, a z kluczyka spróbuje te prawe zamknąć... wkładam kluczyk, 1 obrot - nic , 2 raz proboje też nic... za 3 razem znowu 'trach' i drzwi naprawione

działają normalnie, zamykają sie, klamka stawia opor, wszystko git... dawno nie byłem tak szczęsliwy
