Przestawiając położenia wałków rozrządu względem siebie oraz względem wału korbowego odnośnie ustawień fabrycznych - nic w silniku nie poprawisz, ani z mocą, ani z dynamiką. W dodatku, te silniki są - jak na seryjne benzynowe - praktycznie wysilone maksymalnie, stopień sprężania masz 10,5:1, a ciśnienie sprężania 1.4 MPa. Od stopnia około 14 i ciśnienia około 3.0 MPa - zaczynają się już diesle. Ten silnik to typowa szlifierka wysokoobrotowa, ma małą pojemność skokową, a pojemność komory spalania jest tak mała i wznios zaworów tak duży, że przestawienie rozrządu o dwa zęby w jedną czy drugą stronę powoduje już spotkanie tłoka z zaworem.
To nie ma sensu.
Żeby uzyskać więcej mocy z tego silnika (a wg mnie jest i tak on wysilony prawie maksymalnie), można zmniejszyć opory przepływu dolotu i wydechu (rozwiercanie kanałów, wywalenie katalizatora, itd..), można nieco zwiększyć ciśnienie paliwa, zastosować nieco wydajniejsze wtryskiwacze, itd..
Ale i tak - to nie ma sensu. Konstrukcja tych silników - skrzynkowa, łączona na wskroś długimi i cienkimi śrubami, rodzaj zastosowanej uszczelki podgłowicowej - bezazbestowa cienka blaszka z silikonowymi ścieżkami, to w zasadzie nie tyle uszczelka, co separator oraz wysoka podatność tego silnika na problemy z chłodzeniem i obiegiem cieczy oraz wrażliwość na przegrzanie powoduje, że przeciążanie go, nawet seryjnego, powoduje jego uszkodzenie.