Okeja, teraz trochę trudniej..
Miałem, a nawet i dalej mam jak kolega z wątku.
Zaczynając trochę dalszą podróż zjebałem brata, że kręcąc tymi pokrętłami od grzania ugotować mnie chce w tym aucie, a on znowu jako pasażer dygocząc cały mówi, że już wysiedzieć nie może z zimna..
Po powrocie podczas wymiany dechy zobaczyłem, że wyleciał przewód wchodzący tam gdzieś koło wiatraka. Druga sprawa, że nawet po jego włożeniu wiało pasażerowi na nogi jak u jakiegoś Flinstona.
Rozłożyłem wszystkie wyloty od nagrzewnicy(było na minusie w garażu więc cienko widziałem wyjmowanie nagrzewnicy) - do kratek, szyb. Pokleiłem wszystko na silikon, bo przewiewało w każdym łączeniu. Sprawdziłem przewody przy sterowniku - wszystko git.
Teraz pytanie, z jaki racji u kierowcy można się ugotować, a pasażer marznie? Czytałem o klapkach, ale jakie one mają znaczenie skoro idzie jeden wylot z nagrzewnicy rozdzielający się potem w prawo i lewo na szybę, to samo oddzielnie kratki czy nogi?
Jeszcze mam zagadkę, skąd wieje zimne powietrze - wkładając rękę pod schowek powiedzmy..(po zaklejeniu wszystkich połączeń już dużo mniej, ale jednak.)
Tak to już jest, że nawiew na szybę taki posrany w plusie? Na nogi czy kratki jeszcze taka różnica powiedziałbym niezauważalna, ale z szybą to parodia.