Wczoraj trochę pobłąkałem się po mieście, żeby odreagować oblany egzamin. Gościu nawet nie sprawdzał, co napisaliśmy, wołał pojedynczo i kazał z dupy wzięte charakterystyki stratności np. paramagnetyka rozrysować

Nie tak się z nim umawialiśmy, no ale cóż, życie. Dzisiaj kolejny egzamin, ten z dużego kalibru (teoria obwodów). Zobaczy się, co się trafi... A jeszcze w piątek elektronika, z której zajęcia były formalnie tylko.
Polonez na razie jeździ i... tyle. Nie myję go, bo już miałem przeboje z zamkami (jak większość). Wszelkie plany związane z wygłuszaniem, remontem blachy i zawiechy na razie zamrożone, bo być może najbliższe dni będą czasem podjęcia zawodowych decyzji.