FSO
Póki co to licencji nie kupili
wszystko ok, ale ten samochod wcale ladny nie jest....
8 000 ludzi się podoba więc nie jest źle.
To czy się komuś spodoba czy też nie to już oddzielna kwestia. Chodzi mi o to, że większość z tych osób nie posiada ani zaplecza do zrobienia takiego prototypu
Konstruktor twierdzi że zrobił tę Syrenę na Euro, temat też tu na forum był. Pierwszy prywatny Mercedes-MacLaren SLR który sobie jeździł po drogach to była replika zbudowana w Polsce. Facet wziął Mercedesa beczkę, uciął dach, zdjął blachy i wyspawał skorupę przypominającą McLarena. Myślę że ten gościu może (jeśli starczy mu hajsu) kupić sobie BMW 750i, uspawać na tym nową skorupę i zrobić własne wnętrze. Problem polega na jedynie na tym że czym innym jest uspawanie SAMa który może popękać, a czym innym wyprodukowanie kilku chociażby sztuk pełnowartościowego samochodu i znalezienie odbiorców. O homologowaniu w Polsce nawet nie marzę bo to się chyba nawet Leopardowi nie udało.
Co do nazwy, też bym wolał by, nazywała się poprostu "Warszawa" a nie "New Warsaw"
Jak to zrobią to może nazwą Warszawa, ba może nawet kupią licencję na nazwę i wzór znaczka. Co do nazwy "projektu" z tym nie zawalczysz. Teraz jest taka kretyńska moda żeby wszystko nazywać z angielska, czasami skądinąd niepoprawnie. Ostatnio widziałem na Akademii Filmowej "shorty filmowe". Skądinąd notoryczne ostatnio używanie słowa "projekt" to też zwyczaj anglosaski. Kiedyś projekt funkcjonował u nas przecież tylko jako jako jakiś rysunek techniczny lub stylistyczny, teraz nawet pomysł wspólnego chlania nazywa się w ten sposób.
Poszukaj w interecie ile taki projektów na papierze powstało przez ostatnie 20lat, a na drodze nikt nawet nie spotkał prototypu sklepanego w garażu. Ci ludzie mają jakieś marzenia i rysują sobie cuda, a podejrzewam, że w rzeczywistości nie wiedzą gdzie się olej do silnika wlewa.
To jest zupełnie normalne na zachodzie. Jest mnóstwo aut które powstało, lub miało powstać w takich okolicznościach. Pewien znany konstruktor np. kilkanaście lat temu zbudował samochód który bezustannie przerabia. Jest to ten sam egzemplarz który wygląda zupełnie inaczej niż jego pierwsza wersja. Ponoć potrafi się poruszać z ogromnymi prędkościami, nie sprzedał sztuki żadnej. Część z nich od początku było mrzonkami które nie miały szans. Kiedyś w polskim Top Gearze czytałem artykuł o rzadkich supersamochodach, w tym np. o jakimś iditycznym buggy na bazie VW które wyglądało jakby zrobiono je z klocków Lego, a miało rzekomo jeździć 400km/h.
chociaż sami pisali że nie widziano by w ogóle jeździł. Jak widać marketing i głośne wrzaski są wszystkim ,a realne dokonania niczym, bo nawet się nie zająknęli o Stratopolonezie który przecież nie raz i nie dwa pokonywał bokiem zakręty na torach i w ten sposób wygrywał wyścigi. Pewnie gdyby Jaroszewicz naściemniał że auto rozpędza się do 350km/h, ma 600KM i planowali produkcję z myślą o sprzedaży to wtedy redaktorzyny od siedmiu boleści by raczyli coś napisać