na grokach za nisko się siedzi.
Dla mnie, to jest właśnie jedna z zalet. Mam 1,83 i naprawdę, dotykałem głową podsufitki, siedząc w relaxach. Pierwszy polonez, jakiego kupiłem, miał już wnętrze ig, właśnie z relaxami. Nie mając innego porównania, wydawały mi się super fotelami do czasu, aż kupiłem mojego caro rovera i usiadłem w standardach. Trzymanie boczne i "idealna twardość" i przypasowały. Mogę w nich zjeździć cały kraj i mnie dupa nie zaboli, a w relaxach, czy plusowych, czy innych, będzie już problem. Jakoś tak mam, że nie mogę mieć ani za miękko, ani za twardo. Widocznie standardy idealnie "wbiły się w lukę". W moim starym żuku, miałem fotel wsadzony z opla kadeta, taki właśnie podobny do polonezowego standarda, w golfach takie też widywałem. Fabryczne fotele były tak niewygodne, że już po ok. 100 km jazdy, odczuwałem zmęczenie, a właściwie, polało dupsko i dolny odcinek pleców. Fotel trafił się za free, więc postanowiłem przełożyć. Dorobiłem tylko mocowanie i już. Efekt? Zniknęły wszelakie bóle, niewygody itd. a robiłem tę samą trasę wielokrotnie. Tak więc, każdy ma swoje preferencje. Jedni lubią swoje za wygląd, a inni cenią wygodę. Piszę to dlatego, by obalić ten mit, że groki standardy montuje się wyłącznie dla wyglądu. Jeśli ktoś tak robi, nie zwracając uwagi na niewygody i własne samopoczucie, to jest zwyczajnie głupi. Ja je chwalę i za wygląd i za wygodę. Ciekawi mnie też, jakbym reagował na przejażdżkę we współczesnych fotelach w jakimś dzisiejszym aucie. Miałem okazję wielokrotnie jeździć nowym sprinterem z kuzynem (na miejscu pasażera) i dupa mnie bolała. Za miękko znów. Na leżenie na zbyt miękkim lub zbyt twardym łóżku, również reaguję bólem pleców, wstaję jak połamany. Tak więc, to nie moja fanaberia.