żadna wymiana progów
Polemizowałbym
w Polonezach to jeden z najczęściej i najszybciej korodujących elementów, często widywałem i widuję nadal Polonezy w których są: ładne zdrowe drzwi, błotniki, podłoga, w sumie wszystko poza progami. W 95% Polonezów jakie znam gniją lub zaczynają gnić miejsca na podnośniki. Plastikowe nakładki w Caro i w plusach pod którymi non stop jest wilgoć tylko wspomagają tą korozję. Progi można robić, ale trzeba to zrobić dobrze i solidnie, najlepiej zgrzewaniem punktowym, niestety większość fachowców ,,pohefta" tu i tam żeby próg się trzymał, ,,jako tako" pomaluje wychodząc z założenia, że ,,z 2-3 lata wytrzyma". Sam mam pewne doświadczenia w blacharzami i lakiernikami, robiłem progi w dwóch Polonezach i wiem, że progi można zrobić i ,,zrobić".
U nas jest jakieś dziwne przeświadczenie że da się zrobić tanio i dobrze. Śledzę kilka for motoryzacyjnych gdzie ludzie piszą o lakierowaniu auta za 3 tysiące albo inne cuda. Panowie, nie da się!!!
Tutaj muszę się zgodzić, przede wszystkim jeśli ktoś posiada umiejętności, to te umiejętności ceni, po znajomości może być mały rabat, ale nie ma nic za darmo. Trochę winni są też sami posiadacze aut, którzy chcą na siłę na wszystkim wytaniać ( nie mówię tu konkretnie o przypadku kolegi McFly który wiem, że sporo pracy i serca włożył w auto ale uogólniam ). Skądś wziął się stan rzeczy polegający np na tym, że w sklepach od ręki są tylko najtańsze części. Jak chcesz coś lepszego to trzeba czekać, bo ogół chce jak najtaniej. Nie tyczy się to tylko Poloneza... a blacharze przywykli do mentalności przeciętnego Kowalskiego który każe ,,robić po taniości". Znaleźć blacharza który podejmie się
DOBRZE ZROBIĆ wóz z FSO jest bardzo ciężko a taki człowiek wówczas będzie się cenił.