Witam wszystkich,
ze względu, że niebawem auto wraca od lakiernika uznałem, że czas przedstawić tutaj swojego aktualnego Poldka i zrelacjonować gdzieś proces składania i dokładania moich fanaberii do tego auta. Ponadto chcę mieć jakiś ślad po swoich zmaganiach z Atu L139 co by później sobie wrócić do tego za kilka lat.
Ale najpierw cofnijmy się w czasie do 19 sierpnia 2018 roku kiedy to stałem się posiadaczem tego auta.
Tak więc kilka faktów z dnia zakupu:
-FSO Polonez Atu z sierpnia 1996 roku
-1.4 16V z grającymi popychaczami i ślizgającym się sprzęgłem, a do tego słabo wyregulowana sekwencją LPG
-Fotele Inter Groclin Standard w czerwone paski
-Centralny zamek
-Immobilizer na PIN
-Alufelgi Borbet 15" (dystanse tył 20mm, przód 5mm)
-Hamulce przód Palio 257mm
-Rust Evader :D
-Przebieg 160 tyś (według drogomierza 31 500)
-Antenka do GSM
Trafiłem go w ogłoszeniu na OLX, kilka rzutów oka na auto i już wiedziałem co to za auto
. Kontakt z właścicielem, później kontakt ze znajomym, który był poprzednim właścicielem tej Atuwki i trochę też po jego namowach zdecydowałem się kupić ten egzemplarz. Zapamiętałem go jako auto w ogólnie w dobrym stanie budy (co było ważne po tym jak przejechałem się na blacharce mojego antracytowego Caro 1.4 z 94'), więc uznałem, że co by się nie działo to z mechaniką sobie dam radę.
Pierwsze trasy Poldka to przyjazd z Rzeszowa (skąd go kupiłem) do Wrocławia (poza dziurawym tłumikiem to jechało się spoko), następnie był wyjazd do Harrachova i Polanicy Zdrój, a poniżej fotki ze zlotu pod FSO z okazji 67 rocznicy rozpoczęcia produkcji.
(szybko założyłem pomarańczowe kierunki, które dopiero tego lata mi się w końcu znudziły. Aktualnie są już białe i nie mogę patrzeć na niego jak miał pomarańczowe
)
I jak się okazało, stosunkowo szybko się zweryfikował temat silnika, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo był to powód do swapu na 1.8.
Podczas przejazdu A4 silnik zaczął silnie kopcić i osłabł. Najbliższy zjazd i ocena sytuacji - temperatura już była 130* - cóż pewnie UPG, ale coś mocno stukało. Autem jeszcze dojechałem do garażu 30km około po drodze krajowej. Auto do samego końca odpalało od tyka co ciekawe. Po zdjęciu głowicy okazało się, że jest dziura na czwartym tłoku! Spalanie stukowe mogło być spowodowane nadmierną konsumpcją oleju tego silnika (przejazd Wrocław - Warszawa potrafił wypić 0,5l
) i do tego słabo wyregulowana instalacja LPG i sumując te zaniedbania mamy dziurę w tłoku.
Trafiła się jednostka w niezłym stanie, wyciągnięta a z rozbitego MGF z przebiegiem 120 tyś (wcześniej mogłem go jeszcze odpalić). Ponoć auto miało zrobiony remont przy 80 tyś i chyba wtedy silnik został pomalowany na czarno.
Niestety przy zmianie rozrządu popełniłem błąd i przeorałem gwint rolki napinacza w głowicy przez co musiałem go naprawiać. Ten błąd kosztował mnie masę zachodu, prób napraw, niepewności czy pasek się nie zsunie itd
... Ostatecznie doprowadziło to do zdjęcia głowicy i wstawieniu tulejki, która trzyma do dzisiaj, ale nikomu nie polecam takich przebojów.
W między czasie zmieniłem fotele z czerwonych pasków na zielone - pod kolor karoserii. Tak samo klamki z plusa i atrapa w kolor. Auto zaczęło zyskiwać wyposażenie dodatkowe, el szyby, później elektryczne lusterka zmodzone z lusterek z Golfa III (opiszę temat w dziale technika) (wiązka na szczęście była już obecna w aucie). W pewnym momencie uznałem, że trzeba wrzucić komputer pokładowy i takim pierwszym wcieleniem tego tworu był komputer Raspberry PI 3b+ zestawiony z ekranem 5", który to wkomponowałem pod radio i wrzuciłem tam system Crankshaft. Jest to otwarty port Android Auto na Raspbiana, a do tego dostarcza interfejs który pozwala na podłączenie kamerki cofania i skonfigurowania kilku jeszcze innych bajerów, ale nie miałem wówczas czasu ich wdrożyć. Ogólnie jako nawigacja sprawdzał się, wybieranie głosowe celu lub pisanie sms'ów działało ok, pomimo wyjącego mostu
.
Takie umiejscowienie ekranu jednak wymaga odrywania uwagi i wzroku od drogi więc będą zmiany na bardziej przystępne umiejscowienie ekranu.
Silnika praktycznie wcale nie modyfikowałem - zmieniłem tylko wydech na 4-2-1, kupiony od jednego z forumowiczów i zamontowanie alternatora Denso, który był jednym z lepszych zakupów do tego auta. Z herlawych ~13V nagle auto zyskało stabilne 14,5V- wymagało to zastosowanie łapy altka z Rovera bez klimy.
Lata leciały, auto stało głównie pod chmurką (w zimę nie jeżdżone), śmigałem nim na uczelnie i do pracy po Wrocławiu. Po naprawie rozrządu nie sprawiał żadnych problemów. Ale na karoserii pojawiało się coraz więcej wykwitów, a to jakieś poprzednie naprawy się odzywały, a to jakiś kamień... I auto najbardziej leciało w klasycznych miejscach, sierpy, słupki i zgrzew dachu ze słupkiem C był chyba najgorszy. Poza tym wszystkie drzwi nadawały się praktycznie do wymiany, tak samo przedni prawy błotnik. Atu coraz mniej cieszyło moje oko. Natomiast podłoga, progi, podłużnice i tego typu elementy trzymały się całkiem zdrowo i przewidywałem tylko konserwacje tych elementów.
I tak pewnego dnia, rok temu, wracając od dentysty wjechała we mnie pewna pani, przerysowując mi prawy tylny bok. Sprawa zaważyła, że to ostatni rok w takim stanie. Suma summarum wyszło, że żeby to miało ręce i nogi to musi być całe auto pomalowane. I tu już raczej sentyment zagrał, ponad 47 tyś przejechanych km, że zgodziłem zdecydowałem się na gruntowną naprawę lakierniczą.
Auto pojechało do lakiernika w październiku 2021 roku. Aktualnie ma przebieg 79 899 km (czyli teoretycznie jakieś 207 tyś km).
Z ostatnich dodatków przed rozebraniem do blacharza doszły dokładki przód, tył orciari, a także mam skompletowane boki, ale w czasie lakierowania zmieniła się koncepcja.
Polonezem zjeździłem już prawie całą Polskę. W 2020 byłem na Mazurach i Rajdzie Koguta w Mielnie, w 2021 zwiedziliśmy praktycznie całe Pomorze od Świnoujścia (a właściwie od Koserow w Niemczech), aż po Hel. Zaliczył również wypad na wschód do rodziny na Lubelszczyznę. Wszystko większych problemów, zawsze dojechał i wrócił
.
Był też na zlocie w Gliwicach w 2020 co złapałem na kliszy.
Kilka luźnych fotek
Nieco już nieaktualne fotki z prac u lakiernika, bo przed odmalowaniem
Co do planów na najbliższą przyszłość.
-wyciszenie podłogi, dachu, drzwi i bagażnika,
-montaż klimatyzacji na podzespołach z koreańskiej nagrzewnicy i upchanie tego pod minusową deskę ,
-wymiana wahaczy i amortyzatorów przód, złożenie zawieszenia na poliuretanach,
-przyciemnić szyby na lekko zielono (głównie chodzi o zmniejszeniu ilości UV wpadającego do środka),
-zregenerować wał
-dołożyć wspomaganie,
-zmienić umiejscowienie parownika LPG na stronę dolotu.
Plany na nieco dalszą przyszłość
-rozwinięcia tematu komputerka pokładowego, dołożenie funkcji pomiaru spalania, podglądu wskazań temp oleju etc,
-hamulce przód z alfy 156,
-most 4.1 na tarczach z tyłu (obecnie 3.9 jednak zabiera trochę tego dynamizmu, a zaleta dłuższego mostu - cisza w tym aucie się znosi, bo most wyje),
-i parę innych, ale nie chce się zdradzać od razu
Ciekawe czy ktoś przebrnął przez ten komedio-dramat :D.
Postaram się tutaj w miarę na bieżąco wrzucać postępy z prac nad autem i na pewno będzie już bardziej chronologicznie.