Witam. Jakis pech mnie ostatnio przesladuje:((( Tydzien temu opona rozcieta o kraweznik (opona byla prawie jak nowa, miala niewiele ponad jeden sezon) do tego nie ocenilem jeszcze stanu alufelgi (mam nadzieje, ze bedzie zyla). Dzisiaj natomiast podczac podpinania podswietlanych przelacznikow i ich przerabiania na niebieskie doszlo do jakiegos zwracia. Po czym auto nie chcialo odpalac, jedynie slyszalem prace odciecia zaplonu podczac krecenei rozrusznikiem (takie tryt, tryt, tryt). Motalem sie baaaardzo dlugo, myslalem, ze jest jakies zwracie (bo taki byl dzwiek) a teraz dochodze do wniosku, ze to chyba system odciecia tak dzialal przy rozladowanym akumulatorze.......bo po jakims czasie okazalo sie, ze akumulator jest totalnie rozladowany. Kumpel "pozyczyl" pradu, po czym pojezdzilem z 15-20minut na wyzszych obrotach ale po powrocie akumulator znowu padl. Teraz sie laduje ale w tym oczku elektrolitowym jest czarne kolko.......czy akumulator mogl sie uszkodzic tak, ze nie mozna go juz bedzie naladowac??
Ja wnioskuje w ten sposob, ze gdyby byl calkowicie zepsuty to bym nie mogl jezdzic 20 minut bo przeciez alternator laduje akumulator podczac jazdy a skoro akumulator bylby zepsuty to chyba bym nie mogl w ogole jechac? Nie wiem czy dobrze mysle, ale doluje sie masakrycznie bo akumulator kupilem 10 miesiecy temu:(( Centra Plus 61. Ewentualnie jezeli sie zepsul to czy gwarancja to bedzie obejmowala? Prosze o wszelkie sugestie i rady:(((((((((