FSO-Polonez Tuning Klub
GŁÓWNE KATEGORIE FORUM => TECHNIKA => Układ Hamulcowy => Wątek zaczęty przez: tiptok w Styczeń 28, 2014, 10:26:31 am
-
Witam.
Mam taki problem, w moim polonezie nie hamuje tylna oś. Pedał jest miękki i leci dosyć daleko w podłogę. Hamulce odpowietrzałem wielokrotnie, przód hamuje dobrze i nie ma żadnych wycieków bo płynu nie ubywa. Brakuje mi już pomysłów :( Padnięta pompa czy może korektor siły hamowania?
-
podpompuj energicznie kilka razy i jak pedal nie stanie sie twardy i tyl nie chwyci ,to zdejmij bebny i wyreguluj szczeki
-
Stawiał bym na pompę
-
Według mnie to na początku powinieneś wyregulować szczęki w tylnych hamulcach, tak jak napisał kolega KGB.
-
Zdejmij bębny i załóż nowe
Zdejmij szczeki i załóż nowe
Wyreguluj dokładnie samoregulatory.
Będzie działać.
Jeśli mimo tego że hamulce są sprawne a pedał po wciśnięciu do spodu powoli opada w podłogę to najprawdopodobniej nieprawidłowo pracuje któryś zacisk z przodu (powinno mocno ściągać przy hamowaniu) lub uszczelki w pompie już nie trzymają.
-
samoregulatory w bębnach zapewne się nie rozkręciły bo zapieczone a to skutkuje tym że sekcja w pompie hamulcowej przy pierwszym hamowaniu nie jest w stanie dostarczyć takiej ilości płyny żeby napełnić tylne cylinderki które są sciśnięte do końca, więć trzeba je przeczyścić, potem można sobie pomóc rozkręcając je wąskim śrubokrętem przez dziurę od szpilki przy założonym bębnie
Jeśli pedał opada a nie ma wycieków płynu to może być uszkodzona sekcja na pompie i płyn spowrotem cofa do zbiorniczka
-
Dziękuje za porady. Na dniach rozbiorę hamulce z tyłu i dam znać jakie są efekty. :-)
-
Bębny i szczęki wymienione bo było już widać na nich duże zużycie. Samoregulatory działają poprawnie ale niestety po odpowietrzeniu układu efekt dalej jest ten sam <smutny>
-
Samoregulatory działają poprawnie
Ciężko to ocenić, a właściwie się nie da. Można tylko stwierdzić, że się kręcą.
chodzi o to by wyregulować je wstępnie po zmianie szczęk. Należy rozkręcać je po trochu i przymierzać bęben (najlepiej jak jest nowy lub ze stoczonym rantem)
Ma wejść ciasno, ale powinno się dać obrócić bez większego wysiłku -dla nowych szczęk; dla używanych ciasno, ale obracanie z minimalnym ocieraniem.
Ważne-linkę ręcznego zluzować-ramiona w szczękach muszą opierać się o ograniczniki. dopiero po regulacji i montażu bębnów regulować linkę.
odpowietrzanie najlepiej robić z użyciem wężyka i przewalić sporo płynu. Szczególnie z tyłu jest to ważne, bo powietrze, które może być np. w korektorze, musi dość do odpowietrznika. 200ml na koło musi przelecieć przynajmniej
jak zrobisz tak jak napisałem i dalej będzie źle, to wymień korektor.
-
jakim trzeba być durniem żeby po 50 latach panowania hamulców tarczowych, wrócić do bębnów. no cóż- polak potrafi... szkoda że tylko spieprzyć. samoregulatory które trzeba samemu wyregulować to całkiem jak w Żuku z lat 50- tych.
-
To jeśli po wymianie cylinderków, szczęk i linki recznego odpowietrzyliśmy cały układ, a po około 40km po mieście, umyślnie mocno hamując kiedy to możliwe i bezpieczne, czuję, że pedał hamulca przy gwałtownym wciśnieciu ma tak jakby 2 wyczuwalne stopnie. Bębny miały delikatny rant, więc zostało to złożone tak, aby bębny dały się bez problemu założyć. I teraz co ? Nadal mam jeździć i ostro kopać hamulec i te dziwne samoregulatory ustawią szczęki żeby hamowanie było wydajniejsze, a pedał hamulca nie wpadał głęboko ? I wtedy też ręczny zacznie działać jak należy ?
-
Dajcie spokój bębnom, są dobre.
Rafał, tak powinno być, że same się wyregulują, jeśli są dobrze złożone. Zrobią to szybko, jeśli będziesz w różnych kombinacjach na postoju wciskał mocno hamulec i zaciągał ręczny.
Rant przeszlifować ,nawet diaxem, zawsze warto.
polak potrafi... szkoda że tylko spieprzyć.
To nie polak to projektował, druga sprawa te samoregulatory są na prawdę jednymi z lepszych jakie można spotkać.
są samochody, w których to na prawdę nie działa i są też takie, ktore trzeba regulować ręcznie (tak samochody po 2000r też takie mają)
Ja nie mam najmniejszych problemów z nimi, ze 3 lata jak nie więcej tam nie zaglądałem, regulatory działają, bo daje się wyczuć moment, w którym się przekręcają i wszystko ok.
-
bębny są dobre w orkiestrze. w układzie hamulcowym są przeżytkiem, nawet w sportowych konnych bryczkach stosuje się tarcze. nie ma znaczenia jak doskonałe są te "samo-regulatory" bo nie powinny być w ogóle użyte. wystarczy że pół milimetra odegnie się blaszka i przestanie blokować zębatkę i po samo- regulatorze. wtedy pojawia się niebezpieczeństwo że nakrętka zmieni położenie i hamulec przestaje działać całkowicie bo tłoczki nie zdołają docisnąć szczęk do bębna. następna sprawa to kwestia regulacji, w Żuku płyta do której mocowany jest cylinderek ma okienko przez które można te samo- regulatory właściwie ustawić. a tu zdejmowałem bęben 3 razy i dalej nie wiem czy to działa.
-
bebny sa skuteczniejsze od tarcz ,ale tarcze maja szereg innych zalet wzgledem bebnow,
dziwie sie jednak, ze w ciezarowkach przechodza na tarcze,
w kazdym razie bebny w Polonezie moglyby byc lepsze pod wzgledem regulatorow - tutaj musze przyznac palme pierszenstwa szmelcwagenowi (b3/b4) z klinem rozpierajacym regulator ,rozwiazanie prostackie i skuteczne,
jezeli mialbym rozwijac bebny w Polonezie (a moze mnie to czekac, bo flota rozszerzyla sie o Trucka i nie wiadomo jak dlugo zostanie) , to szedlbym w kierunku zaadaptowania regulatorow z pastucha ,co biorac pod uwage prostote rozwiazania wydaje sie wykonalne
-
Rafał, tak powinno być, że same się wyregulują, jeśli są dobrze złożone. Zrobią to szybko, jeśli będziesz w różnych kombinacjach na postoju wciskał mocno hamulec i zaciągał ręczny.
Coś nie chce nic się zmienić. Dobre 15-20minut kopałem lekko i mocno pedał hamulca w międzyczasie zaciągając ręczny. Poza tym, że się trochę zmęczyłem nic nie osiągnąłem. Chyba sprobuję jeszcze podciągnąć linkę ręcznego, bo przy hamowaniu czuje różnicę od samego początku po złożeniu. Ewentualnie poczekam aż szczęki się dotrą trochę, może wtedy coś się zmieni...
Tak czy siak, cała ta konstrukcja jest tak demotywująca, że nadal dolewałbym płyn raz na 3 miesiące, gdyby nie to, że zbliża się przegląd.
-
Rafał, jeżeli podczas składania minimalnie odgięła się wykonana z cienkiej blaszki dźwigienka, mająca blokować i przekręcać zębatkę rozpieraka, to żebyś buty zdarł naciskając pedał- nic to nie da. sprawdź czy to koło w ogóle hamuje bo może być tak, że tłoczki nie sięgają szczęk.
KGB, bębny pod wpływem temperatury zmieniają kształt, zaczynają być płynną elipsą. dlatego wychodzą z użycia nawet w ciężarówkach. jak by były dobre to w F-1 używano by bębnów.
-
KGB, bębny pod wpływem temperatury zmieniają kształt, zaczynają być płynną elipsą. dlatego wychodzą z użycia nawet w ciężarówkach. jak by były dobre to w F-1 używano by bębnów.
cos wymyslasz ,jezeli bebny staja sie elipsa ,to tarcze sie miejscowo wichruja przez nie rowne nagrzanie,
bebny maja wieksze przelozenie sily nacisku do momentu hamowania ,a ich glowna wada jest zmniejszanie sie przylegania szczeki w procesie zuzycia i to ,ze jedna szczeka jest odciagana przy hamowaniu ,a druga zakleszczana i ta zakleszczana mocniej hamuje,
ale ten problem mozna wyeliminowac odpowiednim ukladem z dwoma silownikami i kompensacja przylegania - wtedy obie szczeki ida w zakleszczenie ,a sila nie zmienia sie ze zuzyciem okladziny ,wiec taki beben jest w pyte skuteczny,
i zostaja wady w postaci duzych momentow bezwladnosci i nielatwego odbierania ciepla,
dlatego uwazam ,ze o ile w samochodach osobowych bebny maja maly sens ,o tyle w ciezkim sprzecie jest to rozwiazanie lepsze
-
rozumiem że tylko przez przypadek nie wspomniałeś o łatwości obsługi hamulców tarczowych- wymiana klocków to 15 minut roboty a reguluje się samo. wymiana szczęk to kilka godzin- czasochłonne i połączone z użyciem młotka zdejmowanie bębna, zdejmowanie silnych sprężyn i demontaż rozpieraka. a później walka ze sprężynami, z mechanizmem rozpieraka a na koniec dodatkowo, regulacja. powrót do bębnów po kilkunastu latach montowania tarcz to cofnięcie się w czasie o 60 lat. to średniowiecze techniczne. ta taka sama głupota jak sprzęgło uruchamiane linką, po latach stosowania hydrauliki.
-
klocki latwiej wymienic ,ale z tarczami roznie bywa ,tak samo jak z zaciskami - probowales kiedys usunac zardzewiala prowadnice ,ktora sie zespolila z jarzmem w Lucasie ? masakra ,bez palnika nie podchodz,
potrzeba okresowego zagladania do Bendixa to przy tym pikus,
sam jezdze z tarczami z tylu ,dla mnie to lepsze rozwiazanie ,ale jestem swiadomy ,ze bebny potrafia dobrze hamowac,
a hydraulika to w sterowaniu sprzeglem to jedno wielkie goowno - cieknie, drogie w naprawie ,bo zestawy naprawcze po krotkim czasie tez ciekna ,zapowietrza sie ,
linka to przy tym wypas - dziala dlugo ,jka peknie to wymieniasz i problem z glowy
P.S. znowu jade brata ratowac ,bo w Kappie znowu polecial wysprzeglik - drogie to i czasochlonne w wymianie ,wiec znowu zaloze zestaw naprawczy i moze na kolejne 30kkm wystarczy,
w Polonezie linka juz 180kkm jezdzi i nie zanosi sie zerwanie
-
rozumiem że tylko przez przypadek nie wspomniałeś o łatwości obsługi hamulców tarczowych- wymiana klocków to 15 minut roboty a reguluje się samo.
Ojj jak się tłoczek zapiecze to też potrafi zejść dość długo.
połączone z użyciem młotka zdejmowanie bębna,
Przecież w bębnie są specjalnie nagwintowane otwory M10 po to aby nie siłować się i nie młotkować.
ta taka sama głupota jak sprzęgło uruchamiane linką, po latach stosowania hydrauliki.
Tego akurat w ogóle nie rozumiem. Jedna mniej rzecz która może się popsuć, a w użytkowaniu różnicy praktycznie żadnej.
sprawdź czy to koło w ogóle hamuje bo może być tak, że tłoczki nie sięgają szczęk.
Zaraz, zaraz,przecież szczęki cały czas się opierają na tłoczkach, samoregulator jest tylko po to aby szczęki były cały czas jak najbliżej bębna i aby skok jałowy pedału był jak najmniejszy.
-
Nie chodzi mi o wyższość bębna nad tarczą "ogólnie" tylko w przypadku poloneza.
jak by dać dobre, nie wymagające napraw co chwila zaciski, to ok, ale tak niestety nie jest i trudno dać inne, ze względu na nietypowy rozstaw otworów mocujących.
Do bębnów wystarczy trochę wprawy i cały tył, łącznie z wymianą cylinderków, czyszczeniem itp ogarnia się w godzinę, max 1,5.
-
jeżdżę samochodami od 75 roku. od 80 do 89 jeździłem jednym DF, przez 9 lat nie miałem żadnych kłopotów z hydrauliką sprzęgła- nic nie ciekło. później kilka lat jeździłem Peugeotem 604, też z hydrauliką. też nic nie ciekło, choć samochód był z 81 roku. w polonezie od 96 do 2012 wymieniłem dwie linki, o sile jakiej trzeba użyć aby wcisnąć pedał sprzęgła nawet nie wspominam. bo to średniowiecze.
Sławek, żeby można było wykorzystać gwintowane otwory trzeba najpierw skrócić rozpierak, wystarczy niewielki rant i śrubami wyrywasz wszystkie bebechy. konstruktor nie zrobił otworów w tarczy hamulca żeby można się było do rozpieraka dostać. chodziło mi o to że szczęki nie sięgają bębna. przestaliśmy kupować polonezy dlatego że były przestarzałe technicznie i nikt przez kilkadziesiąt lat produkcji nie dokonał w nich żadnego unowocześnienia.
-
w polonezie od 96 do 2012 wymieniłem dwie linki, o sile jakiej trzeba użyć aby wcisnąć pedał sprzęgła nawet nie wspominam. bo to średniowiecze.
;] akurat pedal sprzegla trzeba naciskac z taka sama sila w DFie z hydro i w Polonezie z linka,bo jezdzilem takim DFem swego czasu,
linka prawidlowo zalozona nie obciera sie tam gdzien ei trzeba ,wiec nie stawia zbednych oporow i sie nie zrywa,
mialem DFa z zatarta linka - pedal chodzil bardzo ciezko i w koncu linka sie zerwala,
po zalozeniu nowej bylo juz lekko i przyjemnie,
poza FSO tez jakos nie wyczowam roznicy na pedale sprzegla ,wsiadam do Laguny (linka, gorzej rozwiazana niz w PN) i jest lekko ,wsiadam do Kappy (hydro) i jest lekko ,Charade (linka) lekko - jedyna roznica ,ze na lince precyzyjniej steruje sie sprzeglem
-
powrót do bębnów po kilkunastu latach montowania tarcz to cofnięcie się w czasie o 60 lat
Niezupełnie. Żeby ręczny działał dobrze, stosuje się tarczobębny, więc przy samych bębnach jest o połowę mniej roboty.
Zawieszenie Poloneza jest seryjnie tak zestrojone że tylko przednia oś ma przy hamowaniu przyczepność, więc korektor i tak nie pozwala tym bębnom za bardzo pracować.
Mam porównanie do "nowego" Fiata bez ABS, gdzie z przodu są tarcze, z tyłu bębny i sprawny (!) korektor hamulców działa tak że odpowiednio hamując auto samoczynnie przy wejściu w zakręt zarzuca tyłem, a na szutrze robi scandinavian flick bez rzucania kierownicą, po prostu trzeba ten manewr wykonać bo auto będzie próbowało się obrócić w sposób niekontrolowany.
W Polonezie z Lucasem taka rzecz jest nie do pomyślenia. Jedyne za co odpowiadają bębny bardzo skuteczny w Polonezowskiej szerokości opon ręczny, i jakieś minimalne wsparcie przedniej osi, ale w porównaniu do 10 letniego Fiata to odczucie z Poloneza jest takie jakby hamulce tylnej osi w ogóle nie działały. Z jednej strony to dobrze, bo auto jest stabilniejsze, a w razie boku i ataku paniki, spanikowany kierowca depczący po hamulcu bezwiednie wyprowadzi auto. Z drugiej strony w jeździe sportowej trzeba niemal oddzielić procesy hamowania i skręcenia, bo auto nie skręci.
Hamulce to jeszcze nic, największą zbrodnią jest brak stabilizacji bocznych ruchów mostu, przez co auto niepewnie się prowadzi powyżej 100km/h, oraz galaretowany przód, przez co trudno wyczuć hamulec. Dwie modyfikacje których koszt jest prawie żaden, ale pewnie zwyciężyła koncepcja że trzeba produkować i sprzedawać jak najtaniej. W sumie za te pieniądze, to nie ma czego wymagać.
-
w porównaniu do 10 letniego Fiata to odczucie z Poloneza jest takie jakby hamulce tylnej osi w ogóle nie działały.
Ty masz zdaje sie minusa ,wiec korektor pod maska - ustaw go bardziej do pionu ,to zacznie hamowac tyl
-
To i ja coś napiszę...
Przez rok posiadania Atuwki jeździłem z lekko cieknącymi cylinderkami, bębny były mokre, ręczny mimo naciągu linki nie chciał zbytnio istnieć. Nożny tył też jakby nie istniał. I co ? Jako iż ostatnim czasem trzeba było pojechać zrobić przegląd, musiałem hamulce z tyłu doprowadzić do ładu. O ile na suchym jestem zadowolony i zauważyłem dużą poprawę w hamowaniu, to na mokrym pare razy specjalnie mocniej hamowałem, żeby zobaczyć jak się auto zachowuje i niestety, ale stawia bokiem przy wdepnięciu pedału w podłogę. Wolałem jak tylko przód się blokował. Samochód prowadzi się mniej więcej tak jakby nie miał korektora siły hamowania - miałem kiedyś okazję jeździć Peugeotem 405, którego pozbawiono tego wynalazku, to po wyczuciu samochodu dawało się czasem lekkim bokiem zrobić rondo z wykorzystaniem hamulca nożnego, ale w sytuacjach krytycznych bywało ciężko utrzymać auto na takim torze hamowania jak się chciało.
Mam porównanie do "nowego" Fiata bez ABS, gdzie z przodu są tarcze, z tyłu bębny i sprawny (!) korektor hamulców działa tak że odpowiednio hamując auto samoczynnie przy wejściu w zakręt zarzuca tyłem, a na szutrze robi scandinavian flick bez rzucania kierownicą, po prostu trzeba ten manewr wykonać bo auto będzie próbowało się obrócić w sposób niekontrolowany.
Panda z ABSem zachowuje się podobnie jak piszesz. Delikatnie dohamowana w zakręcie daje odczuć delikatną nadsterowność. Podobnie mam w Berlingo.
-
Albo masz coś źle poskładane albo zepsuty korektor. Ew. nie wiem jeszcze w jakim stanie jest u Ciebie zawieszenie, ale w Bendixie na twardej glebie to norma że bierze równo albo nawet szybciej tył. Korektor działa przechyłowo, jak pisał KGB, jak auto nie nurkuje to przestaje działać.