brudny#1924, ogólnie to zaczęło się od tego, że poprzedni bak się podziurawił i Rudolf go wymienił, ale dalej paliwo spieprzało z baku i nie wiadomo skąd... prawdopodobnie spod pompy paliwa. Wczoraj nim pojechaliśmy na Wyrazów to po drodze zatankowaliśmy do pełna... postawił parę boków, w sumie chyba 3 razy tor przejechał i juz nie było połowy baku :? wziął go spuścił troszkę i dał w jedno miejsce opaskę zaciskową (nie trytytkę tylko te metalową) no i dalej latał bokiem... Opony były już na wykończeniu, chciał je dokończyć, zmienić i jechać do domu. Zaczął kręcić bączki z duża ilością dymu... później w miejscu zaczął palić gumę... na oponach to już tylko druty były... poszła iskra na oblany benką bak i jego okolice i się podpaliło... zdążył wyciągnąć gaśnicę, koledzy też powyciągali, ale niestety te seryjne kilogramowe gaśnice nie zdołały ugasić pożaru... Bak na szczęście nie wybuchł. Ale zanim przyjechała straż pożarna po którą zadzwoniliśmy na samym początku pożaru, to wszystko zdążyło już spłonąć :cry: Na szczęście ani ze straży pożarnej (w końcu przyjechały 3 jednostki) i ze strony policji nic nam nie grozi... kazali tylko wrak samochodu usunąć z toru. Silnik chodził dopóki nie przepalił się kabelek od pompy paliwa. Chłodzenie było do końca, więc silnikowi na 90% nic nie dolega. Do Zabrza wzięliśmy silnik, skrzynie, chłodnicę, wiatraki, wydech i pare innych drobiazgów... i ciągle się zastanawiamy czy nie spłonęło tam coś rzeczowego dla nas... Póki co nie kupujemy auta do driftu bo nas na nie nie stać... jak kupimy auto to taki normalny dupowóz... mercedes w124 Kombi w dieslu. A jak kasa pozwoli to kupimy Borka do driftu