Rust Evader działał. Miałem toto w swoim śp. FSO Atu 1.4 MPI i póki akumulator siedział w samochodzie, Polonez nie rdzewiał, zupełnie nic, a jeździł codziennie bez litości. Jak tylko wyjąłem aku, Poldziak zaczął dostawać purchli, więc szybko go ponownie weń wsadziłem. Taka plastikowa puszka, która raz po raz migała diodą. U mnie był założony zgodnie z instrukcją i nie dotykałem go. To urządzenie rzeczywiście pracowało. Gdyby go nie było, Polonez zgniłby szybko. A do samego końca wszystko było z nim OK, podłużnice, progi, jak nowe. Ale pierwszy właściciel (dyrektor z FSO) wpakował w niego z parę kilogramów Fluidolu a podwozie pojechał jakimś kosmicznym bitexem, toto było jakby taka gąbka z asfaltowym wierzchem, jak się paluchem toto nacisnęło, to się uginało, ale zaraz potem wracało do poprzedniego stanu. I rzeczywiście, Poldolot nie rdzewiał, nic nie było, nawet wokół otworów ściekowych na podłużnicach, wszystko było jakby z fabryki wczoraj wyjechał. No i śmierdział chemią jak trzeba, po dobie stania w garażu najpierw się go czuło, a potem dopiero widziało. Doskonały samochód, pięć lat go miałem, przejechałem 100 000 km i złego słowa nie powiem i powiedzieć nie pozwolę. I miałem go do maja 2015 roku, zanim mi go sąsiad, złodziej, pijak, degenerat i bydlę, nie ukradł.