Jakbym zmienił auto ze sprintera na przykładowo starego niezawodnego mercedesa "kaczkę" to klienci by mnie wyśmiali i pewnie wielu bym stracil
Właśnie.
I to jest żałosne. Ludzie sami chcą być oszukiwani. To jest właśnie ta tresura. Kupią byle gówno za wielką kasę i się z tego jeszcze cieszą i chwalą bo sprzedawca podjechał nowym autem choćby beznadziejnym... I to działa w każdym rodzaju handlu/usług. Ja niestety podjeżdżam polonezem i odjeżdżam z kwitkiem choćbym miał najlepszą ofertę...
Ludzie są po prostu głupi...
To działa tez w dwie strony , niestety komfortu w wielu przypadkach nie da się oszukac. Nowsze auta są bardziej komfortowe , szybsze , cichsze. Stare auto takie jak wczesniej wspomniana przeze mnie chociazby "kaczka" niestety nie nadaje się na dlugie trasy , głosne to w srodku , silnik ma prawie w kabinie , wygłuszyc to cięzko , głowa boli od jazdy calodniowej , wolne jak muł itp. Auto jest dla mnie srodkiem do pracy , "pomieszczeniem" w którym spędzam praktycznie cały dzien i pokonuje czasem bardzo dlugie trasy więc liczy sie komfort i wygoda podrózowania. A niestety stare , czesto wyeksplatowane graty tego nie dadzą. A to co się psuje to naprawia ASO na gwarancji zwykle , gwarancja się kończy to się sprzedaje i zmienia na nowe znow na gwarancji. Wiec praktycznie kto naprawia i płaci z wlasnej kieszenia to jego problem :D.
A to jak firma jest postrzegana w swietle klientow to zawsze tak było , jest i bedzie ze im nowszy srodek transportu to i klienci szczęśliwsi i inaczej patrzą. Ja mam firmy gdzie nawet autem brudnym nie mozna przyjechac bo zaladowac nie chcą. Ale to i dobrze bo ja sam nie lubie brudnego auta to czesto myje czy jade do nich czy nie.
Jestem ciekaw jakbys byl klientem i mial jechac gdzies powiedzmy do Hiszpani busem 9 osobowym jako jeden z pasazerów, starym powiedzmy Ducato z roku 92 , głośnym w srodku , wolnym , wytłuczonym , trzeszczacym itd. Czy wolalbys jechac jako pasazer w aucie nowym , z kilmatyzacją , cichym , wygodnym w srodku itd. Cena za przejazdzkę ta sama , bo jak ktos schodzi ponizej ceny rynkowej to jest poprostu samobójca i nie wazne czy nowym gratem jezdzi czy starym. Więc niestety to nie jest żałosne tylko jak najbardziej normalne.
Ja dochodze do wniosku ze malo mnie interesuje czy przykładowo mój sprinter bedzie jezdzil za 10 lat czy juz dawno na szrocie bedzie stal , ja i tak nie mam zamiaru go wtedy miec juz od dawna :lol: . No chyba ze mnie zaskoczy i bedzie bezawaryjny od teraz :D , ale nic się na to nie zanosi :D.