Witam Panowie.
Chciałbym się pokrótce podzielić moimi obserwacjami i wnioskami z bezskuteczną (jak niektórzy sądzą) walką z rdzą na naszych samochodach. Nie dalej jak 4 dni temu kupiłem środek do usuwania rdzy Rust Remover jako, że mojego ulubionego Fosolu po prostu nie było.
Jak wygląda obecnie moje auto możecie obejrzeć tu:
http://www.fsoptk.pl/galeria_nowa/index.php?cat=10020. Zdjęcia tam przedstawione nie obejmują ostatnich prac.
Prace przygotowawcze objęły dość ostre pozbywanie się płatów nalotowej rdzy za pomocą tarczy do szlifowania metalu. Ponieważ jednak nie chciałem z blach robić papieru toteż połączyłem tarczę z wiertarką. Mniejsze obroty + tarcza szlifierska = spokojna głowa
Blachę lub jak kto woli rdzę szlifowałem do momentu, który pewnie większość z Was widziała: pozostają czarne wżery praktycznie niemożliwe do usunięcia.
Na wszelki wypadek odtłuściłem powierzchnię benzyną ekstrakcyjną a następnie powierzchnię potraktowałem środkiem RR. Głównym składnikiem RR jest kwas fosforowy więc reakcja chemiczna pojawiła się natychmiast. Zostawiłem do wyschnięcia - czas oczekiwania to około 30 minut w dość sporym słońcu. Po tym czasie powierzchnia blach nie "bąbelkuje" więc z założenia reakcja chemiczna się zakończyła, natomiast powierzchnia stała się lepka w dotyku. Odczekałem jeszcze trochę i zmyłem powierzchnię obficie benzyną ekstrakcyjną. Tak przygotowaną powierzchnię potraktowałem Unikorem (strzelam, bo puszka poleciała w kosz - w każdym razie podkładem antykorozyjnym na kształt starej dobrej minii) Środkiem RR potraktowałem z ciekawości również inne elementy z widoczną rdzą jednak bardziej dla... ciekawości.
Środek RR:

To było bodajże 3 dni temu. W między czasie zaczął kropić deszcz a że auto stoi pod chmurką to krew mnie zalewała, że cała robota idzie psu w d... Jednak... Dziś wracam z nocki i pierwsze co widzę to jakieś dziwne białe naloty na niedawno malowanej powierzchni. Przetarłem to coś PALCEM i zobaczyłem to:

Wniosek z tego, że reakcja chemiczna wcale się nie zakończyła! Unikor najnormalniej w świecie został zjedzony od środka ale RR pozostawił po sobie czystą blachę - wżery zostały wytrawione
Niewiele myśląc obejrzałem inne elementy auta (przypominam, że auto ciągle pod chmurką, narażone na wilgoć a więc idealne warunki do tworzenia się nowej rdzy). Zauważyłem, że praktycznie wszędzie gdzie były czarne wżery rdzy pojawił się taki oto nalot:

Kolejne dwa fragmenty, na które szczególnie zwróciłem uwagę to:

oraz

W pierwszym przypadku widać od lewej: jak wyglądała rdza dziś, w środku: po przetarciu jej szczotką drucianą, a po prawej: po przetarciu papierem ściernym 180. Jak widać wżerów brak

Drugi przykład pokazuje, że to co zostało z rdzy (po lewej) da się zetrzeć nawet... PALCEM (w środku) lub szczotką drucianą (po prawej).
WNIOSKI: Dotychczas używałem Fosolu i szczerze powiedziawszy działał ale: wolno i czasem bezskutecznie (wżery). Tym samym odstawiam go. Natomiast środek
Rust Remover z pasywatorem (cokolwiek to oznacza) działa znakomicie. Nie dość, że usuwa rdzę nalotową (o której producent wspomina) to po odczekaniu 48-72 godzin potrafi skutecznie zneutralizować również rdzę głęboko wżartą (o czym producent nie wspomina).
Koszt owego środka jest śmieszny: 250ml - 4,60 zł 500ml - 7,90 zł
Polecam każdemu, kto podobnie jak ja, chciałby pozbyć się rudzielca w miarę bez wysiłku.