Ewentualnie nissan micra
Od tego to z daleka , mam kolege co to ma i wecznie coś się w nim psuje. Ale ok , można byłoby powiedziec ze trafił na kiepską sztukę , ale kiedyś pracwałem w nauce jazdy i jezdziłem takim autem. 7 sztuk jakie miał ośrodek , we wszystkich ciągle cos siadało. Można byłoby powiedziec ze kursanci je wykańczali , ale nie egzemplarz którym jezdziłem od nowości w ośrodku tylko ja , dojezdzałem nim tylko do pracy i z pracy do domu. Nikt poza mną nie siedział w nim za kierownica przez 3 lata, i tez jak nie aparat zapłonowy padł , to rozrzad sie rozsypał toprzelaczniki pod kierownica sie spalily , to znów lać ze silnika z kazdej strony sie zaczeło itd. Ogólnie mam złe wrazenia po tym aucie i nie polecam tego nikomu. Dodam tylko ze były to micry z roczników koło 1997 i 1999 , wersje przed i po lifcie.
Ja teraz stoje przed podobnym wyborem małego auta , z tymze ja patrze na auta ciut młodsze i wsumie nie patrze na nic innego jak z pod marki Toyota. Choć to juz napewno nie bedzie to samo jak Corolla E11 w której zastępstwie teraz wlasnie planuje znalesc Yaris II, ale trudno się mówi.
[ Dodano: 2010-11-21, 19:34 ]To samo w Punto II ,z jednej strony w miare ok , ale z drugej to trzeba miec rączki takie małe złodziejskie aby zarówkę wymienic nie wyciagając akumulatora
Napisze tak. Ostatnio ojciec kolegi, poprosił mnie o wymianę żarówek w Punto II. Pamiętając opowieści z forum jakie to trudne, początkowo odmówiłem. Alle później sobie pomyślałem, a co mi tam, spróbuje, pomogę dziadkowi. Zdziwiłem się, gdzie jest ten problem. Chyba że mowa o tym Punto II po lifcie.
Ja pisałem o tym po lifcie to fakt. Nie wymieniałem zarówki w Punto przed liftem , ale z tego co pamietam jak tak oglądałem tam to jest lepszy dostep do zarówek. Wsumie włozyc zarówkę to jest prosto , ale zapiac ten drut zabezpieczający zarówkę to naprawde trzeba miec łapki malutkie.
[ Dodano: 2010-11-21, 19:44 ]Tutaj przykład takiego auta:
http://otomoto.pl/toyota-...-C16087950.html
Jak kupować Yariskę to tylko od pierwszego własciciela i to z naprawdę udokumentowanym przebiegiem.
Kolezanka ma taką Yariskę. Kupiła sprowadzoną z francji. Samochod był przygotowany do sprzedaży perfekcyjnie. Po pół roku zaczęło coś grzechotać w silniku. Oddała do naprawy do mojego kumpla co lubował się w toyotach. jak zdjął pokrywę zaworów okazało się ze padło to VVTi a w silniku była sadza zamiast oleju (co prawda zmieniała olej po zakupie) - olej nie był zmie niany w tym silniku chyba ze 4 lata, albo mieszane różne oleje. Na wymianę wariatora nie zgodziła się b o to za drogo. Kumpel zrobił tylko 2-krotną plukankę silnika specjalnym środkiem i to nie pomoglo. Po 2 miesiącach oddała znowu do warsztatu i za wymianę wariatora VVTi zapłaciła 1800zł.
To tak samo jest ze wszystkimi innymi autami

, ja miałem nie jedną Toyotę i z nie jednym silnikiem VVTi. Jedno co moge powiedziec to z zadnym autem nie miałem problemów , a zadnego z nich nie miałem od nowości. Pierwszy własciciel i udukumentowany przebieg nie znaczy ze auto nie bedzie zajezdzone

. A kolezanka w takim razie tez sie sfrajerwowała poniewaz taniej by ją wyszedł cały kompletny silnik z dośc niskim przebiegiem nawet

. Jaby ktoś chciał to mam w razie czego chyba z trzy silniki o pojemności 1,0 do yarisa VVTi z udukumentowanym przebiegiem w aso i moge oddać za 1400zł sztuka

.
Z kazdym autem mozna wtopic, bo kazde auto da się zajechac. Dlatego nie kupuje sie nic pod presją emocji , tylko trzeba brac wszystko z dystansem. Tak ja zawsze kupuje autoi nigdy sie na zadne nie napalam. A jak ktoś z miejsca chce zaliczkę jak mowie ze przykładowo za dwa dni przyjade po autotoz miejsca odpada taki sprzedający. Jestem tego zdania ze jak się w ciągu tych kilku dni sprzeda jak bym miał przyjechac po niego to trudno,znajdzie sie inny , moze lepszy jeszcze

.
Ja jednak bym sie sklaniał ku Corolli e11 z debiloodpornym silnikiem 4E-FE , pojemnośc 1332ccm 16V. Tam nawet paska rozrządu nie trzeba zmieniac do momentu az sie nie zerwie

.