Mnie bardziej niż sama eksplozja (wywołana zapewne przez ten słynny czynnik - możemy się tylko domyślać, co było przyczyną) zastanawia fakt, dlaczego auto kontynuowało jazdę 130km/h z włączonymi awaryjnymi smażąc na żywca kierowcę mimo, że komputer zarejestrował rozległe uszkodzenia kilku systemów, po czym dobił do barierki, wyhamował, i bez sensu paląca się kupa blachy ruszyła ponownie, powodując kolizję z baleronem, po czym dopiero stanęło na dobre.