Odwolanie od wyceny auta mozna napisac - to nic nie kosztuje a moze cos dołoza dla swietego spokoju
W moim przypadku, odwołanie (nota bene 7 stron ciągłego tekstu A4, które kleciliśmy z narzeczoną przez tydzień i kilkanaście stron załączników w postaci tabelek, wyliczeń, kosztorysów itp.) pomogło i zwiększyliśmy kwotę odszkodowania z 900 zł na prawie 1800 zł (czyli całą sumę, o jaką wnosiłem) i wybiliśmy ubezpieczalni z głowy szkodę całkowitą.
Nie wiem, jak SWAP wpływa na zwiększenie kwoty wartości pojazdu, ale jeżeli samochód jest już rozebrany, a nie zamówił Pan na własną rękę wyceny wykonanej przed rozbiórką przez własnego rzeczoznawcę, np. z PZMot-u, (która kosztuje kilkaset złotych ale daje sporo, a potem te kilkaset złotych można odzyskać drogą sądową), to teraz jest już trochę za późno na to i jedyne na co można się zdać, to porządne odwołanie, podparte jakimiś papierami na to, że pojazd ma większą wartość, niż wyceniona przez nich.
Ogólnie sprawa ciężka, ale jeśli zdecyduje się Pan na wniesienie powództwa cywilnego przeciwko ubezpieczalni, to trzeba uzbroić się w porządny zapas nerwów i cierpliwości. Moi przyszli teściowie przechodzili kilka lat temu przez tę całą batalię z ubezpieczalnią na wokandzie, ale opłaciło im się to i za swoją starą Micrę K10 dostali takie odszkodowanie, o jakie wnosili i w sądzie zostało uwzględnione np. to, że na tydzień przed wypadkiem została zrobiona całkowita blacharka, wymienione drzwi i tym podobne. Cóż, powodzenia!