Dzis dzien minal pod Polonezem
:
- na przod wlecialy DuoControle do kompletu
- dokonczylem porzadki w hamulcach:
- przelozone lepsze bebechy do lewego bebna i zalozony reczny
- prawy zlozony na nowo - wymieniona zebatka samoregulatora, ktorej 2 zjechane zeby blokowaly regulacje i denerwujaco stukaly przy hamowaniu
- podciagnieta pozadnie linka recznego (ale dalej nie da sie recznym z piskiem opon hamowac...
)
- porzadnie odpowietrzony uklad;
- wyregulowany pedal sprzegla
- podlaczony czujnik cofania
- podregulowany drazek sterowania przepustnica - szybciej otwiera i to do 90* max.
- usunieta i zaslepiona popsuta termo-zapadka z dolotu (na zime moze sie o nowej pomysli)
- podladowany przez noc akku
- stwierdzilem ze do moich alu przy dystansie 5mm fabryczne sruby jednak sa ciut za krotkie
Efekty/wrazenia:
- Hamulce - Z Y L E T A ! Deba staje. Bez porownania z tym co poprzednio - doszedlem do wniosku ze wczesniej
nie hamowal Szkoda jedynie ze w marszu nie blokuje kol z recznego...
- Auto sie zdecydowanie
odmulilo - troche wiecej gazu i juz zrywa przyczepnosc
No i zostalem
"hardcorem tygodnia" Oberwanie chmury zastalo mnie akurat pod samochodem... Pare minut sie udzilem - "troche pokapie i przejdzie, dokoncze tylko te linki"... Po chwili zmoklem tak, ze juz mi bylo "wsio radno"
- wiec lecim dalej z robota!
PS: Dzieci mi zjadly (?) prawy alt - wiec chwilowo
ogonkow nie bedzie