Kolega zza zachodniej granicy wrócił swoim Atu, definitywnie rozstaje się z FSO. Auto przeszło na moją własność. Ostatnio było trochę nerwowo, bowiem skarżył się na most, który hałasował

, potem wywaliła się elektryka. Po analizie z koegą podesłaliśmy mu schemat połączenia na krótko z pominięciem stacyjki, a na most zaleciliśmy nauszniki.
Samochód dojechał. Stacyjkę sie zrobi, zaś most to nie most, ale pęknięty krzyżak przy wale na końcówce mostu

. Auto jechało po dojczlandzkich autobanach. Gdybym wiedział, to bym mu zabronił ruszanie auta i wysłał krzyżak za 20 zł. I w ten oto sposób jestem z niemal unieruchomionym autkiem w garażu, a naprawione niedawno GSI kolegi właśnie wyzionęło ducha.