Hehe, aż mnie cytują.. Co to się porobiło..
Właśnie na dniach będę bebeszył głowicę z mojego Poldorovera, bo już nim nie jeżdżę, ale nie mam zamiaru go sprzedawać, bo mi się to po prostu nie opłaca, a także i względy emocjonalne wchodzą w grę, wszak to mój pierwszy własny samochód, który mam od prawie sześciu lat.
Nie dla tego, żeby coś ciekło, było nie tak, itd.. ale chcę zmienić w nim uszczelniacze na zaworach, a je same dotrzeć, bo cylindry 1, 2 i 4 mają piękne ciśnienie sprężania, równe 1.4 MPa (14 barów), które narasta tak, że mało wskazówki manometru nie wyrwie, ale na trzecim garze jest to nie takie żwawe, jak na innych i rośnie tylko do 1.1 MPa. Jakoże silnik nigdy oleju nie konsumował - świece są suche jak pieprz i zero węgla na elektrodach (a mają prawie pięć lat i jakieś 90 kkm przebiegu), olej nie znikał nawet, gdy przejechałem nim prawie 40 kkm od lipca 2007 do maja 2009 bez wymieniania oleju, oczywiście LPG i nie konsumuje, sprawa ewidentnie wskazuje na zaworki.
Mam już pastę do docierania zaworków nr 2 i 1, brakuje mi tylko zerówki.
No i popychacze zaworowe wymagają rozebrania, wyczyszczenia, przepolerowania, itd.. bo na ciepłym silniku na wolnych obrotach postukują ze dwa, a widać też na nich już lekkie dołki od krzywek, ewidentnie są "zamurowane".
Spróbuję też zmienić w nim wreszcie pasek rozrządu, bo ten, który jest, ma co najmniej osiem lat, jakieś 140 kkm przebiegu i wyciągnięcie na jakieś półtora zęba. Oczywiście, jeśli uda mi się ruszyć tą magiczną śrubę koła pasowego, bo jak na razie, nie udało mi się tego dokonać.
Silniczek ma pewny przebieg 166 kkm i szkoda go, by już zgnił. Poldek też trzyma się nieźle, jak na prawie sześć lat pod chmurką.