No niestety, za każdym razem, gdy się wyjedzie na drogę, istnieje ryzyko, że jakiś kretyn nam roz*ebie coraz rzadziej już spotykane w idealnym stanie auto, swoim pospolitym, istniejącym w setkach tysięcy egzemplarzy samochodem, po którego rozbiciu, może sobie kupić drugi, taki sam, a my zostaniemy z niczym, bo ani nie kupimy nowego, spod igły, ani łatwo nie znajdziemy idealnego, prawie nowego, z małym przebiegiem.A nawet, jeśli, to po kilku takich dzwonach, zaliczanych, powiedzmy, przez same ładne polonezy, tych aut po prostu braknie, podczas gdy tych drugich, zagranicznych, będzie jeszcze na pęczki.Chcę przez to powiedzieć, że dla większości użytkowników nowszych, lub nowych aut, skasowanie takiego samochodu, będzie zapewne tragedią i sporym wydatkiem, ale jest nieporównywalne, z ograniczoną możliwością, lub jej całkowitym brakiem, kupienia innego poloneza, kolejnego z kolejki.Niestety, w komisach nie stoją setki ładnych,prawie nowych. np. caro plusów, lecz wszelakie wieśwageny i inne, pospolite i istniejące w setkach tysięcy auta, z racji tego, że producent nadal produkuje, choć może nowsze modele.Dla sprawcy wypadku, to tylko auto i nic więcej, ale nie obchodzi go, że nie jest już produkowane i być może, chcielibyśmy zachować go w takim stanie jak najdłużej, bo nie mamy możliwości znalezienia innego egzemplarza? Gdyby to był rok, powiedzmy, 98, to zawsze można by było poszukać używanego, bo było ich na pęczki i ładnych, bo były młode, lub kupić nówkę, jak kogoś stać, albo naprawić uszkodzenia, przy użyciu fabrycznych części, bo też było ich pod dostatkiem.Dzisiaj, można zapomnieć całkowicie o opcji nr. 2, praktycznie prawie całkowicie, o opcji nr. 3 i już niedługo, o opcji nr. 1 I co nam pozostaje? Nie jeździć w ogóle? Wtedy nic mu się złego nie stanie.Do tego trzymać w ciepłym, suchym garażu, regularnie konserwować, czyścić i przepalać.I jeździć tylko do tyłu i do przodu z garażu i z powrotem.Mam nadzieję że zrozumieliście cokolwiek z tego bełkotu
