Cieszę się że autko wzbudziło Waszą sympatię. W 1999 roku jeździłem 12 letnim Polonezem 2000 i moim marzeniem był pachnący nowością Plus gdyż moje codzienne autko dokonywało żywota...
W 2000 roku miałem dostać nowego służbowego Poloneza, ostatecznie z salonu ZoCar przy Jagiellonskiej odebrałem Lanosa z pełna opcją i to był wtedy wypas
.
Co do Plusa to ten egzemplarz opuścił salon pod koniec Marca 1999 roku (data 1. rejestracji 29.03) i zamieszkał na ul. Sz. Askenazego w Warszawie.
Bardzo polubiłem to auto, mimo że po zakupie wstawiłem do garażu i pierwszy raz wyjechałem bodaj po roku od kupna. Samochód dzięki wspomaganiu i temu że jest niewytłuczony prowadzi się bardzo przyjemnie. Silnik na wtrysku z jednej strony miękko i lekko przyspiesza, z drugiej jego dźwięk po mocniejszym wdepnięciu robi wrażenie jakby co najmniej chciał wystawić korbę. Cóż, wersje gaźnikowe jakoś mniej ułomnie przyspieszają. Jedym problemem mojego auta jest właśnie mały przebieg, z jednej strony wóz świetnie jeździ i podróżowanie nowym Plusem w 2013 roku sprawia wielką radochę, z drugiej trochę szkoda nabijać kolejne kilometry....
KGB: czym różnią się te liczniki od innych Plusowych? W okolicach 1999/2000 r montowali jeszcze inne?
Bartek66977: auto niestety już zostało przerejestrowane
Najmłodszy FSO3: sam nie wiem, coś koło tego co w stopcce, chyba że o jakiś zapomniałem
Miedzianobrody: alarm to Langeford, w Lanosie odbieranym w tym samym salonie w 2000 roku było to samo
Korzystając z wrześniowych ciepłych dni, zakasałem rękawy i zabrałem się za konserwację profili i przestrzeni zamkniętych w moim Plusie. Auto było niemal zupełnie "suche", poniżej kilka zdjęć gdzie widać jak FSO "konserwowała" te auta:
Rozbierałem kolejne elementy auta i dochodziłem do wniosku że robotnik na taśmie musiał "zaliczyć" każdy punkt danego auta końcówką do konserwacji która to końcówka najprawdopodobniej była połączona z licznikiem "wstrysków" środka konserwującego. Przeliczając to na ilość aut które danego dnia musiał zakonserwować wychodziła jakaś tam liczba. Skutkiem tego są "smarki" środka konserwującego wszędzie gdzie konserwacja powinna zostać wykonana, nie mające nic wspólnego z fabrycznym zebezpieczeniem
!!
Tectyl ML do łapki, pistolet + kompresor, na dworze ponad 22 stopnie zatem do roboty:
Płyty podłogowej nie ruszałem, tutaj fabryczna warstwa wydaje się ok, auto przecież nie będzie używane na codzień a taki widok jak najbardziej mi odpowiada. Dokonałem praktycznie niewidocznego zabezpieczenia a/k profili i najbardziej zagrożonych miejsc. Auto pod dowództwem koreańczyków lakierowane już "nowożytnio" czyli tam gdzie nie widać szkoda lakieru :
Dopiero w latach 90. fabryka "wreszcie" doszła do wniosku że założenie takich oto zaślepek wartych kilka złotych na przednie podłużnice może skutecznie uchronić je przed korozją:
Auto na koniec zostało umyte a lakier wypolerowany na lustro. Następnie wszystko wyczyściłem i zabezpieczyłem twardym woskiem. Auto trafiło do magazynu: