W borkach i przejściówkach coś takiego było - otóż wewnątrz była przekładnia zębata... o odpowiednim przełożeniu.
Mam dostęp do czegoś takiego.
A ja widziałem yeti, zabrał mi kanapkę z pasztetem i poszedł.
W środku nie ma żadnej przekładni, łożysk też nie ma.Pokazuję i objaśniam:
Są za to dwie komory, (na zdjęciu lewa i prawa), w każdej z nich są dwa skrzydełka (te poziome) z uszczelkami gumowymi.
Pokrywa wspornika zawiera cztery zaworki kulkowe na sprężynkach, pomiędzy prawymi zaworkami widać ciemną kropkę - to jest 0,5mm dziurka. Pokrywka z zaworkami nałożona jest na komorę główną, na nią zamontowany jest blaszany dekielek (ten na samej górze zdjęcia). Wszystko razem daje trzy komory zalane olejem przekładniowym (to, co się zlało - śmierdziało 30letnim hipolem). Podczas skręcania olej jest przepychany z komór, których objętość zmniejszamy, za pośrednictwem zaworka na górę a tymczasem drugim zaworkiem spływa znad pokrywki do komór, których objętość się zwiększa.
W miarę postępu prac regeneracyjnych mogę zrobić lepsze fotki.
Oś główna jest stalowa i pracuje
bez łożyska w pokrywce aluminiowej. Dekielek górny stalowy, z otworem spustowym zaślepionym śrubą z podkładką miedzianą (do spuszczania oleju trzeba całość zdemontować z auta i odwrócić w dół).
Nie moge tylko znaleźć ilości oleju, moje najstarsze publikacje o polonezie sięgają 1977roku i nie zawierają informacji a o 125p nawet są młodsze...
Wymiary otworów wyglądają tak:
Rozstaw otworów w prostej linii = 92mm.
p.s.
Trojan, dzięki za linka - co nówka to nówka. Za ten stary dałem 7dych i jest przy nim kupę roboty. Z naciskiem na kupę.