mosty napędowe w polonezie czy w dużym fiacie szybko zaczynają wyć, rzęzić i grzechotać. ponieważ półosie mam wyjęte zajrzałem do wnętrza mostu. odkręciłem dekiel a tam tona czegoś co przypominało piasek. piasek w moście? ale ten piasek skacze do magnesu. a więc jest to rdza, rdza z obudowy mostu. w krótkim czasie świeżo nalany olej zmienia się w mieszaninę oleju z rdzą. rozbryzgiwany w każde miejsce roznosi tą rdzę wszędzie, wbijając w łożyska i między współpracujące koła zębate. otwór spustowy znajduje się w ścianie a nie w dnie, choć myślę ze to nic by nie zmieniło. w trakcie spuszczania olej nie jest w stanie tych łusek rdzy wypłukać. wymyłem wnętrze mostu ropą, wypłukałem wodą pod ciśnieniem, wygarnąłem z zagłębienia w obudowie mechanizmu różnicowego. wytarłem gdzie się dało do sucha. może taka operacja przeprowadzana co jakiś czas pozwoliłaby zachować most w kondycji i ciszy. już widzę różnicę- można wałem kręcić bez zacięć i zgrzytu. dziwne że producent nie zabezpieczył w żaden sposób wnętrza mostu choć wiedział że materiał jest marnej jakości. podobnie jest z powierzchnią zewnętrzną, pod warstwą antykorozyjnej smoły siedzi warstwa rdzy, podczas odkręcania półosi odpadły całe płaty i widać głębokie wżery. tego nie zrobił, chińczyk, ruski czy Niemiec- to zrobił polak.