Polonezem wpadłem na spot
Miło jest wsiąść ze skody znów do poloneza. Jednak jest to lepiej wykonany wóz (pomijając fakt, że w PN to, co mam w standardzie, czyli obrotomierz, halogeny, wycieraczkę tylnej szyby - tutaj są same zaślepki i wszystko trzeba domontowywać) ,szczególnie wykończenie wnętrza
Skoda jest mała, zwinna, lekko się kręci kierownicą, ale czuć, że to taki trochę "wózek na zakupy" - karoseria jest czuła na każdy podmuch wiatru, no i to trzeszczenie plastików i ich spasowanie potrafi doprowadzić do szału... wczoraj napychałem gąbki gdzie się da w deskę, żeby trochę się uciszyła. Oprócz tego muszę się dobrać do nagrzewnicy, bo wlot powietrza jest tak zaprojektowany, że wciąga wszystkie liście, i wyjąłem ich garść z nawiewów, ale jakiś liść zablokował się o wentylator, i teraz piszczy podczas pracy, czuć, że coś mieli... mogli chociaż jakąś kratkę dorzucić
Poza tym wymieniłem marne przewody od alternatora na nowe, grube kable 35mm2, przewód od alternatora dodałem gruby 10mm2, i od razu ładowanie skoczyło z 13,3 na włączonych światłach na 14,0V... Alternator ma za duże koło pasowe - ładowanie na wolnych obrotach jest niższe, niż podczas jazdy. Podobnie jak w wypadku polonezowskich alternatorów ludzie wrzucają do nich koła pasowe z felicii/alternatory 70A. To samo z termostatem powietrza - blokuje się jak w polonezie na gorącym i trzeba go wydłubać i wyrzucić, żeby auto w ogóle zechciało kulturalnie jeździć.
Szacunek za gniazdo zapalniczki - no nie wymyśliłbym tego tak, żeby nie dało się zamontować standardowej zapalniczki. Czesi zrobili miejsce na swoją, nietypową, malutką... Więc osobne gniazdo trafiło pod deskę.
Odpaliłem też oryginalne, dwuzakresowe radio
. Czy miałby ktoś może gałeczki/przyciski? Chińczyk, ale fajne, z epoki - myślę, że sobie zostawię.
Dodałem też woltomierz, bo jakoś tak dziwnie bez niego. Po wyciągnięciu liści z deski, na nowym termostacie termotu ogrzewanie jest rewelacyjne, a silnik trzyma 88 stopni idealnie
Tylko przy dystrybutorze chce się płakać. Nie zrozumiem się chyba nigdy z ludźmi, jeżdżącymi bez gazu...
Mimowolnie zacząłem delikatnie naciskać pedał gazu, widząc, jak ta wskazówka po zatankowaniu za stówę szybko ucieka w dół (spalanie teraz po mieście, na krótkich dystansach wychodzi po regeneracji gaźnika jakieś 10L/100km) Zbyt wiele chyba nią nie pojeżdżę, ale już ktoś sobie ostrzy na nią zęby, także oby do wiosny. Gaz już wrzuci do niej prawdopodobnie nowy właściciel, lub właścicielka, zależnie od tego, komu się spodoba. W każdym razie - fajne auto na dupowóz, mając wielki garaż i jeszcze większy portfel kupiłbym sobie wersję 136LS do kolekcji.
Konserwacja za 10zł/puszka - zobaczymy jak się sprawdzi, jest gruba i tłusta warstwa - powinna dać radę.