Problemem w kwadratowym kolektorze była też bardziej zawiła droga mieszanki do każdego z cylindrów, w efekcie czego w jednej z anegdot kolektor był pokazywany na uczelniach na pokazie p.t "jak nie należy projektować kolektora dolotowego"... Trzeba też brać pod uwagę realia epoki. Benzyna na kartki, 1986 rok, prasa grzmi tylko o zmniejszeniu spalania i na tym skupiają się inżynierowie. Stąd nie ma się co dziwić, że osiągi zeszły na drugi plan, a skupiono się na wyciśnięciu maksymalnej ekonomiczności w samochodach FSO - stąd te termostaty powietrza, kwadratowe kolektory i maksymalnie zubożone nastawy gaźników (powodujące efekt odwrotny do zamierzonego, i dodatkowe atrakcje w postaci "dziur"). W końcu najwięcej paliwa samochód zużywa po rozruchu, zanim mazut w postaci selektolu się rozgrzał, na pokonanie ogromnych oporów pracy zimnego silnika, dodatkowo na ssaniu...
Efekt był podobny jak w przypadku termostatu powietrza do filtra - idea dobra, potem się zanieczyszczał i psuł blokując w pozycji ciepłego powietrza i zamulając auto na amen, bez świadomości użytkownika. Kolektor niby był projektowany mając na uwadze poprawę szybkości odparowywania paliwa przy zimnym silniku tak jak napisałeś, i wyeliminowaniu nierównomierności w napełnianiu. Jeżdżąc na "kwadraciaku" i zmieniając go na kolektor "fiatowski" bez portingu, już zauważyłem poprawę w górnych partiach obrotów. Na "kwadracie" wyraźnie mniej chętnie się wkręcał. Układ z termostatem miałem zawsze sprawny.
Z dwojga "złego" uważam, że lepiej zamontować kolektor fiatowski po portingu, szczególnie przy LPG. Przy jeździe tylko na benzynie i mając na uwadze głównie ekonomiczną, dziadkową jazdę, można myśleć o montażu kwadraciaka.