Auto już nie moje, ale kiedyś było, w dodatku dużo przy nim ostatnio w ramach pomocy grzebałem, więc chyba warto napisać
Kumpel zajrzał do mnie favoritką i mieliśmy założyć halogeny, pokrowce, wymienić popsuty od miesięcy obrotomierz i rozwalony schowek + parę innych połamanych plastików.
Obrotomierze jak się okazało są zrobione na czeskim układzie MAF115, który lubi się popsuć (mocno się grzał) i jest kompletnie nieosiągalny, jak i jego zamienniki. Obrotomierze do favorit też. Zaczęliśmy szukać obrotomierzy z poloneza, żeby zrobić protezę z układu lumela do ustroju skody - niestety okazało się, że żadnego licznika od wąskiego caro nie mam, a od szerokiego elektronika na szybko nie podpasuje. WTEM... znaleźliśmy ogłoszenie tutaj, na miejscu, z nowymi obrotomierzami do favoritki. Na miejscu okazało się, że facet ma całą skrzynię obrotomierzy do favoritek z jakiegoś likwidowanego polmozbytu, oprócz innych, oryginalnych czeskich części w dużych ilościach. Prawdziwy fanatyk Skody, na podwórku stała felicia, a 3/4 garażu zawalone częściami. Podobno wysoce awaryjny element w tym aucie
Kumpel wziął na zapas 3 obrotomierze, wybrane spośród pudełek z napisami "zacina się na 1700 obr", "ustrój zawieszony na środku skali", "ust. MAF". Po przywiezieniu do domu, wszystkie obrotomierze trafiły na stół. Powód - czeskie kondensatory elektrolityczne "tesla". W każdym z obrotomierzy kondensator był padnięty, łącznie z tym wymontowanym z auta, co powodowało latanie wskazówki po całej skali obrotomierza, skakanie, rozwalanie ustroju sterującego wskazówką. Nie musiałem zgadywać, czy są sprawne, czy nie - czeskie elektrolity "tesla", nazywane "świniakami" (od różowego koloru folii na nich) znam z ich sprzętów audio, 3/4 zazwyczaj działa słabo/nie działa, w przeciwieństwie do naszych "elw"
Gorsze są tylko radzieckie kondensatory.
Po zamontowaniu nowych kondensatorów, każdy okazał się działający. Niestety, to nie był koniec. Po montażu do deski, obrotomierz nie działał, lub szalał. Winne znowu okazały się (podobnie jak w skrzynce bezpieczników), dziadowskie czeskie wtyczki łączące o przekroju okrągłym (zmienione chyba w 1993 roku jak skodę przejął VW). Jak skoda jeszcze była u mnie, sprawiły mi sporo problemów, np. gasnące światła podczas jazdy, czy znikające wycieraczki/kierunki. Po wyjęciu zegarów i dogięciu wszystkich, obrotomierz - w końcu! Działa. Przestały także włączać się losowe lampki na desce, i same żarówki podświetlenia zaświeciły jaśniej (musiało brakować masy).
Potem przyszedł czas na włącznik halogenów. O ile montaż przekaźnika i elektryki poszedł gładko, montaż włącznika w desce już nie. Ci &^*&^*$% wymyślili, że przełącznik do halogenów zamontują na cieniuteńkich blaszkach przykręconych do plastiku śrubami. Po wyjęciu fabrycznej zaślepki, przystąpiliśmy do montażu zamiennika "vika", który od nowości chodzi jak manetki kierunkowskazów, które wymieniliśmy też na nowe "vika" (połamały się) - czyli jak zatarty, bardzo ciężko. Blaszki mocujące włącznik są tak cienkie, że przy próbie wciśnięcia klawisza, rozwalił całe mocowanie przełącznika. A koniec końców, spasowanie deski uniemożliwiło montaż włącznika (!) i musieliśmy ją ciąć nożem. No co jak co, ale szczęka mi opadła, jak zobaczyłem, ile materiału nadlali. Fabrycznie z zaślepką trochę włączniki już odstawały, ale z domontowanym pod oboma włącznikami świateł opcjonalnym włącznikiem za chiny nie dało się tego zamontować. Około 5:30, halogeny renomowanej marki "DuPA" dumnie zaświeciły. Niestety - trzeba będzie je wymienić na wesemy, bo są złożone z odbłyśnika fabrycznie pomalowanego czymś, co przypomina srebrzankę i bardzo cienkiego szkła bez uszczelki, przez co są kompletnie nieszczelne i filigranowe - jeden już zdążył popękać i wymienialiśmy w nim szkło. Myślę, że podejdą jakieś wesemy, bo otwór po zaślepce w zderzaku jest dość duży.
Koniec końców robotę skończyliśmy o 6 rano, bo auto musiało dzisiaj jeździć. Na dodatek kilkuletnia maglownica renomowanej firmy "vika" zaczęła się zacierać, bo popękały w niej osłony i dostał się piach do środka. W perspektywie więc szybka wymiana magla, bo planowaliśmy w kilka osób tym autem pojechać nad morze w najbliższym terminie. Szkoda, że z części dostępny jest tylko gównolit z "vika", szukanie dobrej używki trochę zajmie, a kierownica zaczyna powoli chodzić jak w ursusie
Chyba jednak będę musiał szybko dokończyć sprawy estetyczne w poldku z butlą toroidalną i nim pojedziemy.
Rasowego sznytu dodały skodzie listwy boczne i alufelgi z renault 11. Dodatkowo dojdą owiewki heko i fabryczny, skodowski spojler gumowy na tylną klapę.